marek.w marek.w
2799
BLOG

Jaka piękna katastrofa cz. II

marek.w marek.w Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 51


Analizując przebieg "pięknych katastrof" w polityce zagranicznej Dobrej Zmiany możemy je podzielić na dwie grupy, racjonalne i wywołane przez przymusy mentalne.


Zasadniczy spór naszej władzy z Unią Europejską i poszczególnymi państwami Europy miał swoje racjonalne podłoże - po prostu co prawda Polska powinna w pełni korzystać ze wszystkich przywilejów uczestnictwa w najbogatszej organizacji świata, ale przy tym władzy nie obowiązują  żadne ograniczenia, wpisane w Umowy Unijne ( w końcu to nie Oni je podpisywali). Każda więc uwaga władz Europejskich traktowana jest jak zamach na świętą niepodległość Narodu Polskiego.



Przejdźmy jednak do katastrof "mentalnych" -


Prawica wielokrotnie forsowała projekt  "Międzymorza", polegający na budowie Sojuszu byłych Demoludów z czołową rolą Polski, którego celem było przyciągnięcie państw powstałych z dawnych Republik Radzieckich ,a który jednocześnie ograniczy wpływy Rosji oraz Zachodniej Europy w Centralnej Europie. Pierwsza próba budowy Sojuszu podjęta przez Prezydenta Kaczyńskiego nie udała się, ponieważ nasi partnerzy nie uwierzyli w zdolność Polski do ich ochrony przed Rosją. Jasne się stało, że bez wsparcia Amerykanów można zapomnieć o całej sprawie, a tymczasem Obama właśnie zaczął strategię Resetu, czyli obłaskawiania Putina, aby ten zechciał pomóc USA w rywalizacji z Chinami.


Pozornie obecnie sytuacja jest o wiele lepsza, ponieważ Putin jest traktowany na salonach jak trędowaty, a władze amerykańskie nastawione tak antyrosyjsko, jak nigdy od wygrania Zimnej Wojny. Dlaczego więc idea Międzymorza, tak ponętna dla Prawicy, zakończyła się pełną klapą? Jakie błędy popełniła obecna władza?




Ja sam wielokrotnie pisałem o  Pakcie Karpackim,  podobnym do idei Międzymorza, jednak zasadnicza różnica polega na tym, że w Pakcie od początku podstawową rolę ma pełnić Ukraina, która wraz z Polską i Rumunią stworzy rdzeń, do którego będą się przyłączać inne państwa. Według mnie głównym celem naszej Wschodniej Strategii powinno być konsekwentne wciągnięcie Ukrainy w naszą strefę wpływów, wykorzystując siłę przyciągania Zachodu oraz gwarancje bezpieczeństwa ze strony Ameryki, mimo oczywistych problemów z samą Ukrainą.  Po prostu bez Ukrainy żaden sojusz nie ma większego sensu.


Dzisiaj jest jasne, że wszelkie plany tworzenia takiego paktu przeniosły się w sferę pobożnych życzeń i dopóki przy władzy będzie Dobra Zmiana, nie ma na to najmniejszych szans. Przy czym wcale nie dlatego, że ktoś torpeduje podobne inicjatywy na Prawicy. Po prostu Dobra Zmiana mentalnie jest absolutnie niezdatna do tworzenia podobnych struktur, takie działanie wręcz przeczy zasadniczym jej przekonaniom.




Piszę o tym teraz, jednak jest to chyba najważniejsza część całego cyklu.


Od zawsze Prawica była pomawiana o  nacjonalizm, czyli zbytnią przesadę w podkreślaniu wagi własnego etnosu kosztem sąsiadów, którzy oczywiście odpłacali się tym samym. W ten zresztą sposób paradoksalnie Prawice poszczególnych Narodów działały jako sojusznicze ugrupowania, ponieważ im większa była wzajemna wrogość, tym większe znaczenie nabierały wewnątrz własnej sceny politycznej.


Dopóki jednak na Prawicy przeważały ugrupowania Konserwatywne, w rodzaju Chadecji lub Liberałów, ugrupowania prawicowe zdolne były do tworzenia zarówno międzynarodowych sojuszy jak i szeroko pojętych wspólnych organizacji typu Unii Europejskiej.


Po prostu ich władze przez pokolenia przywykły do gry politycznej, dyplomatycznej. Potrafiły zawierać sojusze, uzgadniać porozumienia, ustępować z trudnych pozycji w imię większego celu.



Niestety Dobra Zmiana mało ma wspólnego z tamtymi prawicowymi partiami, jej mentalne, głęboko zakorzenione wartości znacznie się różnią i to z wielu powodów.  Chyba najważniejszą cechą charakteru jej wyznawców jest zaciekłe przekonanie, że niezależnie od okoliczności " nasze musi być na wierzchu" !  Inaczej praktyczna niezdolność do kompromisów i ustępstw, bo przecież bezczeszczony jest Honor Narodowy! A przecież obrona Honoru nie pozwala na jakiekolwiek ustępstwa i uniki....

Oczywistym efektem tej postawy jest to, że obce argumenty czy przekonania są odrzucane bez namysłu, a wszyscy, którzy próbują się dogadać z Obcymi, uznani zostają za zaprzańców i zdrajców Narodu Polskiego z samej zasady. No bo skoro to Nam, Prawdziwym Patriotom powierzono obronę Narodu i jego Honoru, to wszyscy inni muszą mieć jak najgorsze zamiary i to nie za darmo.




Problem w naszych stosunkach z Ukrainą leży w tym, że nasza  Dobra Zmiana zderzyła się tam ze swoim lustrzanym odbiciem, czyli Nacjonalistami spod znaku Bandery.


Oczywiste jest, że wszelkie tak potrzebne obu krajom  porozumienia można będzie zawrzeć dopiero po rozminowaniu pola, na którym szczepiły się przeciwstawne narracje narodowe. Przy czym Ukraińcom jest bez porównania trudniej. Ich doświadczenia w byciu niepodległym państwem są minimalne, a niszczący wpływ Bolszewików bez porównania dłuższy i mocniejszy. Co gorsza,  Bandera i jego UPA stanowią dla nich jedyny mit założycielski niepodległego państwa, bo Majdan i jego "niebiańska sotnia" są zbyt świeże i mniej liczące .


Dla Ukraińców Banderowcy to jedyna formacja, która walczyła z Bolszewikami przez lata, płacąc ogromną cenę krwi, to są ich bohaterzy ( bo innych zwyczajnie nie mają ), dlatego tak im trudno przyznać, że są to jednocześnie zbrodniarze, którzy dokonali na Polakach, swoich sąsiadach ludobójstwo, zwane Rzezią Wołyńską. Co mądrzejsi politycy ukraińscy świetnie wiedzą, iż jedyną sensowną strategią jest ścisła współpraca z Polakami i pełne czerpanie z ich doświadczeń w budowaniu niepodległego państwa. Nikt też nie będzie ich popierał w walce z Rosją, jak My, bo to przecież nasz wspólny interes ! Jednak sa bezradni wobec rozpętanej wojny ideologicznej, w oczywisty sposób rozpalanej przez rosyjską Agenturę Wpływu.



Rozwiązanie tego tak szkodliwego dla Nas zderzenia obu narodowych narracji istnieje, po prostu obie strony w imię podstawowych interesów narodowych muszą dojść do uzgodnienia, iż  Ukraińska UPA z jednej strony była bohaterską formacją walcząca w obronie własnego narodu, jednak przy tym dopuściła się strasznych zbrodni na sąsiadach, którzy przecież w niczym nie zagrażali istnieniu przyszłego państwa, choćby dlatego, że byli na to o wiele za słabi.


Oczywiście wyznawcy mentalności Dobrej Zmiany nigdy się nie zgodzą na tak zdradzieckie ustępstwa, podobnie jak współcześni wyznawcy Bandery na Ukrainie, stąd wszelkie myśli o Sojuszu czy Pakcie można odłożyć do lepszych czasów. Jedyna nadzieja, że dla Banderowców to Rosjanie są głównym wrogiem, który im zabrał kawał Ojczyzny, stąd jest małe zagrożenie wspólnym z Moskwą sojuszem. Zresztą ich faktyczny elektorat jest bez porównania słabszy, niż Dobrej Zmiany u Nas. Pokażą to pewnie najbliższe wybory prezydenckie na Ukrainie, teraz jednak potrafią zatruć na poziomie władz krajowych wspólne stosunki, a jedynym wygranym jest Moskwa.


Problem w tym, że na rozpętane emocje bardzo trudno jest wpłynąć, szczególnie jeśli te emocje przynoszą politycznym macherom zysk wyborczy.


cdn.









marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka