W raporcie podkomisji na str. 119 i 120 oraz w załączniku 11 na str. 19 i 20 znajduje się poniższa "eskpertyza". Cytuję załącznik ponieważ aby oglądać wykresy w raporcie jako lewy i prawy , trzeba by się położyć na boku. gdyż są jeden pod drugim.
Potwierdzeniem niezgodności w zapisach wysokości radiowej z 10.04.2010 r. jest także krzywa przeciążenia pionowego, dodatnia w momencie, gdy samolot zwiększył opadanie. Jak widać na lewym Rys. 19 w wyniku zapisanego w rejestratorach zwiększenia prędkości opadania samolot straciłby około 11 m wysokości. Gdyby kontynuował lot bez utraty wysokości, tak jak 15.04.2011 r., nie zszedłby poniżej 18 m nad gruntem. Ten zapis wysokości radiowej w rejestratorach parametrów lotu podważają również nagrania CVR, na których słychać odczytywane przez nawigatora wysokości radiowe. Od wysokości 100 m nawigator, zgodnie z instrukcją, podawał wysokość co 10 m, od 20 m zobowiązany był do podawania co 5 m, czego już nie robił, mimo że samolot był w pełni sprawny i znajdował się nad niezalesionym terenem przed działką Bodina. Podsumowując powyższe analizy, można jednoznacznie stwierdzić, że samolot przeleciał nad brzozą na działce Bodina."
Zdanie o odczytach wysokości jest przejawem specyficznego poczucia humoru podkomisji, ponieważ od załogi która już widzi drzewa przed sobą i jest jedynie zdolna wydać z siebie przekleństwa bo wie że zaraz się rozbiją, podkomisja oczekuje regulaminowego odczytywania wysokości.
Podkomisja wydaje się nie wiedzieć, że reakcje samolotu na ustawienia sterów i silników zależą od jego masy i wyważenia więc reakcje pełnego samolotu nie będą dokładnie takie same jak pustego w czasie oblotu.
Wysokości radiowe zapisywane są co pół sekundy z dokładnością nieco ponad 3 metry, więc wyliczanie ich kilkumetrowych różnic aby następnie wyliczyć z nich prędkości zniżania urąga zasadom opracowywania wyników pomiarów, które zobowiązany jest znać każdy student kierunku technicznego zanim zostanie wpuszczony do laboratorium. Ten akapit oraz poprzedni są wystarczającym powodem, dla którego raport nie może być pokazany żadnemu kompetentnemu gronu. W szczególności "zwiększyła się nagle" nie nie jest prawdą, co wynika z przyspieszenia pionowego.
Rejestratory parametrów zainstalowane w samolotach rejestrują parametry, korzystając z których metodami mechaniki lotu czyli wąsko specjalizowanej gałęzi fizyki można odtworzyć zachowanie samolotu oraz ewentualnie wykryć nieprawidłowości czyli awarie. Mimo, iż ruch samolotu opisuje wiele parametrów, których zachowaniem rządzą skomplikowane równania jak wielokrotnie już się przekonywaliśmy, w przypadku smoleńskim poza końcową fazą, dobrym przybliżeniem ruchu w pionie jest oparcie się tylko na przeciążeniu pionowym. Wykorzystując zdigitalizowane wartości przeciążenia pionowego z prawego rysunku powyżej, powtarzam procedurę opisaną w notce o raporcie z symulatora. Wartości początkowe wysokości i prędkości dobieram tak aby odchylenie średniokwadratowe wyliczonych wysokości od zarejestrowanych było jak najmniejsze.
Odchylenie średniokwadratowe wyniosło 1,4m, ani raz nie przekroczyło dokładności zapisu ale dwukrotnie zbliżyło się. Warto dodać, ze korekta przeciążenia jest w stanie poprawić dopasowanie o zaledwie kilka centymetrów więc w przypadku tak krótkiego odcinka czasu nie ma sensu jej stosować.
Po raz kolejny przekonaliśmy się o zasadności użycia przeciążenia pionowego do wyznaczania trajektorii pionowej. Ostatnim miejscem, w którym to zostało zrobione jest moja notka, Tam, korzystając z przeciążenia pionowego w locie 10.04.2010 wyliczyłem, że minimum trajektorii tupolewa wypadnie kilka metrów poniżej poziomu pasa a cały rozpatrywany fragment dobrze zgadza się z tym z raportu KBWL. Gwoli przypomnienia wykresy z notki o symulatorze. Kolor czerwony przypisany jest do lotu do Smoleńska. Widać że "nagłe, nieprzewidywane zdarzenie" to wytwór chorej wyobraźni autora "ekspertyzy".
Analizując trajektorię z oblotu równocześnie ujrzeliśmy oczekiwaną oczywistość, że skoro wysokości rejestrowane są z dokładnością do 3m, to niektóre zarejestrowane wartości o podobną wielkość mogą się różnić od rzeczywistych. To niestety nie jest oczywiste dla podkomisji.
APPENDIX
Już po opublikowaniu notki przyszło mi do głowy, że wykresy z lewej części Rys.19 mogą jednak kryć jakieś tajemnice niewidoczne dla zwykłego śmiertelnika a wykryte przez "eksperta" więc przeciążenie pionowe z tego wykresu poddałem takiej samej procedurze jak powyżej to zapisane w czasie oblotu, wcześniej cytowane w raporcie z symulatora a jeszcze wcześniej przez NIAR, Artymowicza i również mnie. Wynik jest na poniższym wykresie.
Niestety dla "eksperta" a szczęśliwie dla fizyki tajemnicy nie znalazłem.
Większe odchylenia (średnio 2,2 m) wyjaśniają się tym, że po pierwsze w Smoleńsku samolot nie leciał nad terenem idealnie płaskim a po drugie wcale nie jest pewne, czy użyty przez "eksperta" profil terenu jest wiarygodniejszy od na przykład użytego przez KBWL LP.
Poza tym, o ile sobie dobrze przypominam, a na pewno przypominam sobie dobrze, teza o przelocie nad brzozą Bodina była uzasadniana wysokościami barometrycznymi w TAWS#38 i FMS, co jakiś sens miało a uzasadnienie "eksperta" nie ma żadnego pokrycia w fizyce nauczanej i stosowanej.
________________________
* Przykładowo - jeżeli "ekspert" wyliczył, że przez 1,5 sekundy samolot zniżał się z prędkością 4,2 m/s to znaczy, że zniżył się o 6,3 m ale równie dobrze to może być 3,3 m albo 9,3 m czyli prędkość zniżania może być 2,2m/s albo 6,2 m/s.
Komentarze