Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus
686
BLOG

Sprawozdanie Banasia, wściekłość Tuska, urodziny Mazurka... przewidywalne

Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Widząc polityków PO, którzy idąc na urodziny Roberta Mazurka olali "arcyważne" wystąpienie Mariana Banasia (który jeszcze niedawno był dla opozycji "gangsterem" a dziś jest "bohaterem") o którego którego treści od tygodnia chyba nikt nie wspomniał, wyborcy PO mogli sobie pomyśleć, że jednak to wystąpienie wcale nie jest tak arcyważne, podobnie jak nie był arcyważny "polski majdan" w grudniu 2016 roku, skoro Ryszard Petru w trakcie jego trwania skoczył sobie na Maderę "bzykać" klubową koleżankę. A na coś takiego Donald Tusk absolutnie nie mógł pozwilić, bo cały "efekt Tuska" zakończyłby się tak jak "ciamajdan" - powrotem względnej normalności i załamaniem notowań Total(itar)nej oPOzycji. Dlatego potrzeba było tyle paliwa antypisowskiej nienawiści, aby wyborcom PO doszczętnie wypalić tę myśl z głów... wraz z rodzącą się płonną nadzieją, że skoro politycy potrafią się nieformalnie spotkać przy wódeczce, to może kiedyś jeszcze będzie całkiem normalnie. 

Taką konkluzją zakończyłem w sobotnie przedpołudnie mój poprzedni artykuł. Patrząc po tym co dziś jest tematem nr 1 na Salonie24 można wyciągnąć wniosek, że nie pomyliłem się ani o jotę - oczywiście dziś króluje wywiad z Marianem Banasiem. Paliwo antypisowskiej nienawiści zadziałało, nikt z wyborców PO już nie pamięta jak dopiero co politycy tejże partii (podobnie jak wszystkich pozostałych) gremialnie zlekceważyli sprawozdanie szefa NIK. Opłacało się upokarzać posłów PO: Borysa Budkę i Tomasza Siemoniaka. Opłacało się Siemoniakowi publikować ekstremalnie upokarzające oświadczenie. Opłacało się nawet Tuskowi robić z samego siebie idiotę, co boi się wziąć samodzielnie odpowiedzialność za swoją decyzję i powołuje się na SMS od teściowej. Bo oto Marian Banaś znów króluje w "wolnych" mediach - nikt nie odważy się zadać mu pytania "jak się poczuł gdy posłowie zlekceważyli jego sprawozdanie", bo przecież każdy głupi to wie że nieobecność w Sejmie nie miała nic wspólnego ze sprawozdaniem Banasia, a jedynym ważnym pytaniem w tej "aferze" jest to czy posłowie PO na urodzinach redaktora Mazurka zamienili kilka słów z posłami PiS i czegoś cię razem napili czy nie. A każdy, kto głupi nie jest zdaje sobie sprawę, że dziennikarz "wolnych" mediów to też człowiek - chce żyć, chce mieć za co żyć i nie chce być grillowany jak Budka i Siemoniak lub w jeszcze bardziej bolesny sposób (w jego obronie teściowa Tuska już nie stanie). 

Więc Banaś znów króluje. Na fotelu szefa NIK mamy faceta, który nie tylko dał się omotać półświatkowi przestępczemu, nie tylko zaniżał dochody i fałszował oświadczenia majątkowe, ale - co najważniejsze - który zachowuje się w sposób typowy dla wszystkich przestępców zagrożonych w ostatnich latach bardzo wysokimi wyrokami: rusza na totalną wojnę z władzą mając słuszne przekonanie, ze stronniczy "wymiar sprawiedliwości" zamiast bezstronnie osądzić jego sprawę będzie go bronił za wszelką cenę. Marian Banaś obraził się na PiS za to, że w przeciwieństwie do stosującej doktrynę Neumana Platformy Obywatelskiej nie bronił go jak niepodległości, tylko gdy wyszło na jaw, że nie tylko półświatek przestępczy znalazł dojście do Banasia (ten fakt dużo bardziej obciążał służby niż samego Banasia), ale sam Banaś mógł popełnić przestępstwa skarbowe, wówczas wycofał swoje poparcie dla kandydata na szefa NIK i zaapelował o jego rezygnację. Gdyby PiS bronił go jak niepodległości, to dla Banasia nadal byłaby to najwspanialsza partia polityczna na świecie. Gdyby Banaś nie wypowiedział wojny totalnej rządowi, który sam niedawno współtworzył, to dla PO nadal byłby "gangsterem" i "łajdakiem". Teraz oficjalnie jest dla nich "bohaterem", a nawet "ofiarą PiSowskiego reżimu" i "męczennikiem"... choć nieoficjalnie nadal mają go za "gangstera" i "łajdakia"... ale teraz jest to ICH "gangster" i ICH "łajdak".

Oczywiście ważne jest pytanie co by się działo, gdyby PO nie wygrzebała rozmaitych kompromitujących faktów z najnowszej przeszłości Mariana Banasia. Prawdopodobnie nadał gdzieś w głębi byłby tym za kogo uważa go PO (czyli "gangsterem" i "łajdakiem"), ale ponieważ nikt by o tym nie wiedział, więc najprawdopodobniej zachowywałby się normalnie, a swoje obowiązki sprawował wzorowo,  tak jak wcześniej będąc szefem Krajowej Administracji Skarbowej, czyli jak dobry szeryf ścigał wszelkie przestępstwa i afery. Musiałby także ścigać i ujawniać wszelkie afery i przypadki łamania prawa po stronie rządowej, bo bez tego naraziłby się na śmieszność i krytykę. Ale byłoby to działanie rzeczywiście niezależne. Dziś musi iść na wojnę z rządem, bo wykazując się zbyt małą gorliwością w atakowaniu obozu władzy (bez względu na to czy ataki są uzasadnione czy nie) lub krytykując w swoim raporcie stronę opozycyjną (np.: Marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego) naraziłby się nie na śmieszność i krytykę, ale na wyrok pozbawienia wolności bez zawieszenia i zakaz sprawowania funkcji publicznych (bo wtedy "sędziowie wolności" nie byliby dla niego łaskawi w sprawach skarbowych).

W normalnym kraju każdy zasiadający na wysokim szczeblu jakiejkolwiek instytucji państwowe SZANTAŻYSTA, który twierdzi, ze posiada materiały kompromitujące rząd przygotowane na wypadek gdyby stracił immunitet i został aresztowany byłby przypadkiem kwalifikującym się do natychmiastowego zbadania - zostałby zatrzymany, jego materiały zostałyby natychmiast zweryfikowane i albo trafiłby do więzienia na wiele lat, albo został okrzyknięty bohaterem, który ujawnił bardzo poważną aferę.

Kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

Kodeks Karny rozdział 17 artykuł 128 paragraf 3

A nad Wisłą tenże SZANTAŻYSTA, który według powszechnie dostępnej wiedzy może też być PRZESTĘPCĄ PODATKOWYM zasiada na szczycie najważniejszej instytucji kontrolnej w państwie, która zdaniem tego SZANTAŻYSTY "jest ostatnią niezależną instytucją w państwie", a w rzeczywistości jest instytucją całkowicie uzależnioną od zorganizowanej grupy przestępczej, która ujawniając materiały kompromitujące uwikłanego w rozmaite procedery przestępcze szefa NIK zmusiła go do przejścia na jej stronę. I nie jest jedynym takim szantażystą - zorganizowaną grupę przestępczą Roman Giertych - Wojciech Czuchnowski wielokrotnie łapano na gorącym uczynku na łamaniu tego paragrafu i kilku innych (np.: ujawnienie tajemnicy adwokackiej) i nic. Parafrazując sława Sławomira Neumana: jak długo osoba łamiąca prawo stoi po stronie Total(itar)nej oPOzycji tak długo "sędziowie wolności" będą jej bronić jak niepodległości. Więc szkoda tracić energię na zamykanie delikwenta, który zaraz zostanie wypuszczony, a fakt jego zatrzymania posłuży tylko do wygłaszania panegiryków na jego cześć. 

***

Więc mamy potwierdzenie mojej tezy z soboty. Skoro dla wyborcy umiarkowanego (bez względu na orientację wyborczą) tak ostentacyjne karanie i upokarzanie Budki i Siemoniaka za przypadkowe spotkanie z politykami PiS jest małostkowe, fanatyczne, głupie i śmieszne (zwłaszcza powoływanie się na sms od teściowej) a nawet dla niektórych odrażające, to dlaczego Donald Tusk jednak to zrobił? Część publicystów i polityków twierdzi, że zrobił to aby wykorzystać pretekst imprezy u Mazurka do dokonania totalnego przemeblowania w PO i pozbycia się wewnętrznej konkurencji. Może coś w tym jest, ale gdyby tylko o przemeblowanie chodziło, to Tusk zrobiłby to bardziej dyskretnie i nie zmuszał swoich ofiar do publikowania samoupokarzających oświadczeń.

Największymi zagrożeniami dla Donalda Tuska i całej Total(itar)nej oPOzycji jest SAMODZIELNE MYŚLENIE i zwykłe LUDZKIE UCZUCIA. Te dwa czynniki mogą sprawić, że manipulacja wyborcami za pomocą wciskanej do głowy propagandy i skrajnie negatywnych emocji może stać się nieskuteczna, a wtedy Tusk ze swoją formacją wylądują tam gdzie ich miejsce - na śmietniku historii. Stąd wzięła się wściekłaść Donalda Tuska po urodzinach Roberta Mazurka. Stąd wzięło się grillowanie Siemoniaka i Budki. I jak widać to zadziałało - po tygodniu z okładem już nikt nie pamięta pustej sali w trakcie sprawozdania szefa NIK i wszyscy traktują (lub przynajmniej udają, że traktują) jego słowa śmiertelnie poważnie... oczywiście z wyjątkiem tych, którzy rzeczywiście powinni potraktować poważnie jego groźby i wyprowadzić go w kajdankach do wyjaśnienia sprawy.  

***

Osobnym tematem jest to, jak tragiczne w skutkach dla relacji międzyludzkich jest demonstracyjne KARANIE i UPOKARZANIE przez Donalda Tuska polityków ze szczytów PO: Borysa Budki i Tomasza Siemoniaka tylko za to, że znaleźli się na jednej imprezie towarzyskiej z politykami PiS i dali się sfotografować w trakcie rozmowy z nimi. Równie tragiczne skutki maja oświadczenia w stylu:

"...z posłami PiS żadnego kontaktu tam nie miałem. Z jednym z ministrów (posłem z mojego okręgu wyborczego) i jego żoną (w większej grupie - co widać na zdjęciu) zamieniłem kilka słów przy wyjściu..."

Napisał o tym zarówno sam Robert Mazurek, szereg innych redaktorów i publicystów np.: Piotr Zaremba, szereg blogerów Salonu24 np.: Seaman, Paweł Jędrzejewski i Alpejski, mówi o tym głośno szereg polityków PiS np.: Małgorzata Wassermann a nawet niektórzy politycy opozycji, jak Jan Filip Libicki - najlepszym podsumowaniem wątku jest jego zdanie:


"Tak się jednak kończy, jeśli się przeciwnika politycznego odczłowiecza. Z „nie-człowiekiem” nie można przecież spotkać się na jednych urodzinach prawda?"

Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię". Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych. Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka