Aby analizować sytuację na świecie trzeba mieć odpowiednio dużo danych. Zgadzamy się na ogół, że Stany Zjednoczone to potężny gracz na rynku międzynarodowym, i to pod każdym względem, ale jego działalność rozpatruje się wyłącznie w kontekście agend rządowych. To ogromny błąd. W USA działają siły tak potężne, że rząd po prostu jest wobec nich bezradny ... lub też bezwolnie idzie im na rękę. Jednym z takich ośrodków jest Academi - prywatna organizacja wojskowa założona w 1997 r. jako Blackwater USA. Podkreślam wężykiem: organizacja całkowicie prywatna.
Nie będę opisywać działalności Academi: to każdy łatwo może sprawdzić w internecie. Dla naszych rozważań istotne jest, że firma jest kontraktowana przez rząd USA: m.in. do zapewnienia bezpieczeństwa na wojnie w Iraku. Academi zarabia też na działalności stricte ochroniarskiej i szkoleniach dla służb mundurowych, itd., itp. Ocenia się, że ponad 90% dochodów firmy pochodzi z kontraktów rządowych (ponad miliard dolarów, ale artykuł w Wiki jest mocno przestarzały: obecnie jest to raczej bliżej dwóch milionów). Również informacja o wspieraniu finansowo Konserwatystów jest dziwna o tyle, że Academi opłaca się też Demokratom.
Działalność firmy budzi ogromne kontrowersje, ale dotyczą one akurat najmniej istotnych aspektów: np. tego, że w 2007 r. jej żołnierze na placu w Bagdadzie zastrzelili 17 Irakijczyków, z czego tylko 3 miało związek z terroryzmem. Moim zdaniem jednak, to akurat jest pikuś: najważniejsze jest to, że czysto prywatne przedsięwzięcie zarabia na konfliktach zbrojnych. Zarabia naprawdę ogromne kwoty - więc z pewnością dąży do tego, aby tych konfliktów nie ubywało. Po prostu - firmie, która zarabia na wojnie, opłaca się konflikty zbrojne podsycać, a nawet wywoływać. I takie też są oskarżenia pod adresem Academi. Podobno w każdym miejscu w ostatnich 20 latach, gdzie potem wybuchła wojna, wcześniej byli widziani pracownicy Blackwater/Academi. Podobno są obecni nawet w Polsce ... Kto wie? Nie sądzę, żeby opozycją totalną sterował wyłącznie Soros. Polska leży w centrum Europy, wojna tu pozwoliłaby zarobić całą górę pieniędzy ...
Ostatnio prezydent Trump oznajmił, że USA wycofują się z Syrii - zaś Academi oznajmiła, że "właśnie nadchodzi". Podobna sytuacja jest z Afganistanem. Oznacza to, ni mniej, ni więcej, tylko całkowite sprywatyzowanie wojen. Wojen, co każdy przyzna, bezsensownych i niepotrzebnych. To znaczy - niepotrzebnych Amerykanom, Syryjczykom i Afganom, ale potrzebnych Academi. Prywatnej firmie, której zależy na zysku i która nie musi się spowiadać z większości swoich poczynań przed nikim poza akcjonariatem.
Prawda, że w tym świetle zupełnie inaczej wygląda przypadkowe nagranie, na którym Barack Obama służalczo prosi Miedwiediewa o wstawiennictwo u Putina? Po prostu - prezydenci USA też są wyłącznie chłopcami na posyłki u niesamowicie potężnych grup interesu.
Trump ma pozycje zupełnie inną niż miał Barack Obama: z jednej strony ma wielu wrogów nawet wśród Konserwatystów, ale z drugiej strony - ma ogromny majątek osobisty, więc nie musi zabiegać o bakszysze od lobbystów, jak to robił Obama czy wcześniej Clinton. Jednak presja, jaką te niewiarygodne wręcz pieniądze próbują na niego wywierać, jest przepotężna. A przecież Academy nie jest jedyną firmą: są też koncerny farmaceutyczne, ubezpieczeniowe, przemysł aborcyjny ... Wiele ruchów Trumpa, pozornie niezrozumiałych, staje się jasne, gdy w tyle głowy ma się ukrytą grę interesów. Trump od początku swojej kadencji niedwuznacznie dawał do zrozumienia, że nie ma zaufania do służb specjalnych USA: i z pewnością ma rację. Trump, co oczywiste, ma również ograniczone zaufanie do szefostwa NATO, ale mimo wszystko z całych sił stara się tę organizację wzmocnić - jako przeciwwagę dla Academi (i innych ośrodków prywatnych sił zbrojnych, bo jest ich kilka). Prezydent USA musi to wszystko robić otoczony armią szpiegów i wtyk nie tylko z rodzimego przemysłu wojennego, ale i z całego świata. Zobaczymy, jak to się skończy.
Mnie najbardziej interesuje, czy nasz rząd i prezes Kaczyński zdają sobie sprawę z tego, jak bardzo wielopoziomowe są konstrukcje władzy na świecie, w tym także w USA. Dla osób piastujących zewnętrzne oznaki władzy (że polecę sobie Michalkiewiczem) powinno to być oczywiste, ale przykład z nowelizacją ustawy o IPN wskazuje, że jednak nie. A to jest kluczowa kwestia w dzisiejszych czasach, bo prywatyzacja wojen wydaje się być przyszłością naszego świata. Dlatego, co może szokować, ale w świetle powyższych wywodów jest czymś oczywistym, Polska powinna główne siły szpiegowskie kierować do Academi i w inne miejsca, gdzie NAPRAWDĘ decyduje się "wojna czy pokój".