A na Wschodzie...
A na Wschodzie...
Republikaniec Republikaniec
1312
BLOG

Przyczajony tygrys, ukryty smok

Republikaniec Republikaniec Chiny Obserwuj temat Obserwuj notkę 31

Pojawiają się w przestrzeni publicznej mniej lub bardziej błyskotliwe analizy dowodzące, jak to znakomicie obecny rozwój sytuacji ustawił Chiny. W pewnym sensie tak, ale, jak zwykle w kwestiach wielkiej polityki międzynarodowej jest jakieś ale. Nie wszystkie bowiem elementy wyglądają z ich punktu widzenia aż tak różowo. Zastanówmy się: oczywiście, na krótką metę zaangażowanie USA w Europie wzrosło, automatycznie ograniczając możliwości amerykańskiego zaangażowania na Pacyfiku. Trzeba jednak zauważyć, że wystraszona i wstrząśnięta Europa zaczyna się zbroić. Czyli robi to, do czego bezskutecznie wzywał ją wielokrotnie jako prezydent Donald Trump, podkreślając, że US Army nie będzie wiecznie pełnić za damo roli europejskiego ochroniarza. W perspektywie więc, Europa ma potencjał, a aktualnie nawet i wolę, by za jakiś czas wziąć pełną odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo. A to już dla Chińczyków dobrą wiadomością nie jest.

Zachowanie władz azjatyckiego supermocarstwa wobec ukraińskiego kryzysu musi dawać do myślenia. O ile przed wybuchem wojny wydawało się, że jego stanowisko jest mocno uzgodnione z Rosją, aktualnie zauważamy co najmniej rezerwę. W debacie Zgromadzenie Ogólnego ONZ nad rezolucją "Agresja przeciwko Ukrainie" Chiny wstrzymały się od głosu. W rozmowie  telefonicznej z sekretarzem stanu Antonym Blinkenem  szef chińskiego MSZ Wang Yi miał powiedzieć, że Chiny są zaniepokojone pogarszającą się sytuacją na Ukrainie. Wydaje się, że o ile mała, dwudniowa zwycięska „operacja specjalna” Putina była w chińskiej perspektywie do przyjęcia, o tyle przedłużająca się wojna wyraźnie ich interesy narusza. Lądowa część Pasa i Szlaku stoi, zaś światowa fala oburzenia na Rosję wyraźnie wskazuje, że podobna „operacja” skierowana w stronę Tajwanu też nie obyła by się bez wizerunkowych, i zapewne nie tylko strat. Obserwatorzy chińskiej prasy podkreślają pewną konsternację, wywołaną niespodziewanym, jednoznacznym zjednoczeniem Zachodu. Znając do bólu pragmatyczną praktykę polityczną Chin, można domniemywać, że w Pekinie trwają aktualnie intensywne prace analityczne nad przewidywaniem dalszego rozwoju sytuacji, i reakcji na nią Wielkiego Smoka. Jest takie tamtejsze przysłowie, mówiące że jeśli widzisz dwa walczące tygrysy, wejdź na wysoką górę i stamtąd obserwuj. Już po dwunastu dniach otwartej wojny na Ukrainie jasne jest jedno – niezależnie od tego, kiedy i jak się ona zakończy, tygrys w biało-niebiesko-czerwone paski wyjdzie z tej awantury poraniony i osłabiony. Wydaje się więc, że konfrontacja z USA może w tej sytuacji, wobec perspektywy potężnego wzmocnienia chińskich wpływów na Północy, może ulec odroczeniu. W sumie więc rzeczywiście CHRL może na ukraińskiej wojnie stać się tertius gaudens, ale mapa jej działań w bliższej perspektywie musi ulec poważnej rekonfiguracji.


Ciekawą wskazówką, o ile prawdziwą, jest informacja, że chińscy dyplomaci pośredniczyli w nawiązaniu w ostatnich dniach kontaktu Zachodu z Iranem. Irańska ropa i gaz mogą znacząco wpłynąć na rosyjskie możliwości wobec Europy. Przerażenie Izraela, dobitnie wyrażone sobotnimi wojażami Naftali Bennetta potwierdza, że coś jest na rzeczy.




Wklejając notkę, zauważyłem materiał redakcyjny pod tytułem: "Chiny zabrały głos: Nasza przyjaźń z Rosją jest solidna jak skała” Po zapoznaniu się z jej treścią, na miejscu Rosjan zacząłbym się bać.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka