Kandydatka PiS na stanowisko RPO Lidia Staroń podczas posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, fot. PAP/Paweł Supernak
Kandydatka PiS na stanowisko RPO Lidia Staroń podczas posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, fot. PAP/Paweł Supernak

Kłopoty Lidii Staroń. Skompromitowała się w telewizji. Ciągnie się za nią brudna afera

Redakcja Redakcja Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 169
Lidia Staroń, kandydatka PiS na Rzecznika Praw Obywatelskich, oceniła w rozmowie z TVN24, że została wykorzystana przez Jarosława Gowina do jego politycznych celów. W mediach przypomniano jej sprawę sprzed lat, kiedy walczyła z prezesem olsztyńskiej spółdzielni Zenonem Procykiem.

"Brudny plan Gowina"

Staroń pytana w TVN24 czy Gowin obiecywał jej wcześniej swoje poparcie, odpowiedziała, że lider Porozumienia wiele miesięcy temu prosił ją i namawiał, by kandydowała. - Dzisiaj wiem, że to był pewien plan, ja uważam, że brudny i okropny - oceniła senator. Jak podkreśliła, usłyszała od Gowina, że jeśli nie uda się ustalić, że jej kandydaturę poprze PiS, to wtedy będzie rozmawiał z opozycją.

Dopytywana, czy czuje się wykorzystana przez Gowina w jego rozgrywce z PiS, odparła: - Tak, uważam, że zostałam wykorzystana, ale nie tylko ja, ale też Porozumienie. Dodała, że w Porozumieniu "tylko mała grupa o tym wiedziała", a Gowin mówił, że rozmawiał o jej kandydaturze z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.

Polecamy:

- Taki plan, zresztą zrealizowany, wydaje się, że może być, taki, żeby (wprowadzić) swojego człowieka, z którym współpracował - zaznaczyła senator. Na pytanie, czy ma na myśli profesora Wiącka, Staroń podkreśliła, że "współpracował on z Porozumieniem, także z PSL, wiele, wiele lat".

- To nie może być tak, żeby partia chciała zawłaszczyć urząd dlatego, żeby mieć swojego człowieka. I wykorzystać jeszcze i Porozumienie, bo tak mówią działacze, że zupełnie inaczej było w środku, inaczej mówiono do nich. Więc i Porozumienie z jednej strony, i z drugiej, nieważne jaki jest koszt, także moją osobę - podkreśliła.

Staroń zapewniła, że mimo poparcia Gowina dla innego niż ona kandydata, nie myślała o tym, by rezygnować z kandydowania.

Pięć kadencji, tysiące interwencji

Pytana o swoje kompetencje - jako że nie ma wykształcenia prawniczego - Staroń podkreśliła, że "jeżeli chodzi o ustawę, mówimy o wiedzy, nie o wykształceniu". - To jest pięć moich kadencji, tysiące interwencji. To są interwencje wszystkie prawne, więc musiała być analiza. Musiałam mieć kompetencje, doświadczenie, kręgosłup - zaznaczyła senator. Zapewniła też o swojej niezależności.

Staroń zapytano, czy jako Rzecznik Praw Obywatelskich stanęłaby w obronie osób strajkujących przeciwko zmianom w prawie aborcyjnym, i tego, jak traktowała ich policja, podkreśliła, że "widziała to".

- Zawsze jest takie samo prawo dla wszystkich. Jeżeli jest Kodeks karny, cywilny, jeżeli ktoś rzeczywiście narusza prawo, to jest odpowiedzialność. Tak powinno być. Ale też nie może być, widziałam wulgarność straszną, której nigdy nie widziałam. Pierwszy raz. Ja nie mam dziesięciu lat. Pierwszy raz widziałam taką wulgarność, taką nienawiść. Jestem katoliczką i pierwszy raz widziałam coś takiego, jeżeli chodzi o, że tak powiem, o ataki wręcz, jeżeli chodzi o Kościół. Tak nie powinno być - odpowiedziała.

- W sytuacji kiedy jest naruszenie prawa, to oczywiście powinna być odpowiedzialność, ale też nie może być tak, przepraszam, jeżeli ktoś mówi na policję "psy" czy coś tego typu, naprawdę można to wszystko, jeżeli chodzi o protesty, strajk, zupełnie inaczej" - mówiła senator. Dodała, że "zawsze będzie po tej stronie, gdzie jest krzywda, po stronie ludzi".

Staroń się skompromitowała

Politycy i publicyści fatalnie odebrali występ Lidii Staroń w programie Krzysztofa Skórzyńskiego w TVN24. Ich zdaniem kandydatka PiS na RPO wypadła tak źle, że nikt, kto trzeźwo myśli, nie powinien na nią zagłosować.



Czarne chmury nad Lidią Staroń

Wywiad dla TVN24 to niejedyny problem Lidii Staroń. Okazało się, że za senator ciągnie się sprawa z przeszłości, kiedy procesowała się z Zenonem Procykiem, prezesem spółdzielni mieszkaniowej "Pojezierze".

Na terenie należącym do spółdzielni Staroń wybudowała bez stosownych pozwoleń pawilon, nie odprowadzając przy tym ani złotówki. Kiedy Procyk starał się sądownie odzyskać pieniądze, napotkał na zdecydowany opór ze strony polityk. - Załatwiła nawet ustawę. Została przegłosowana, doszło do uwłaszczenia, a grunt użytkowany wieczyście przez spółdzielnię trafił w jej ręce. Skończyło się na tym, że za zaległości Lidii Staroń musieli zwracać wszyscy spółdzielcy - mówi w rozmowie z Interią Krystyna Procyk.

Zenon Procyk na skutek oskarżeń o fałszerstwa trafił na 8 miesięcy do aresztu, stracił zdrowie i reputację. Grożono jego rodzinie, a kolega wskutek nękania popełnił samobójstwo.

Po latach Procyk wywalczył odszkodowanie za bezpodstawne oskarżenia, ale przeprosin od senator nigdy nie usłyszał. Sprawę "afery spółdzielnianej" z Olsztyna opisuje dokładnie dziennikarz śledczy Piotr Pytlakowski.


To m.in. z tego powodu Gowin zdecydował się wycofać z poparcia dla Lidii Staroń. Okazuje się, że także w PiS nie ma ona stuprocentowego poparcia. - Wiemy, że jest część posłów PiS, którzy nie chcą poprzeć pani Staroń – powiedział w programie "Onet Opinie" poseł Porozumienia Michał Wypij.

Wiącek kontra Staroń

Przypomnijmy, sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka pozytywnie zaopiniowała kandydaturę senator Lidii Staroń na Rzecznika Praw Obywatelskich. Negatywnie wypowiedziała się natomiast o kandydaturze prof. Marcina Wiącka - wspólnego kandydata KO, KP-PSL, Lewicy, Polski 2050, koła Polskie Sprawy i posłów niezrzeszonych. Pod kandydaturą prof. Wiącka podpisali się też posłowie Porozumienia, m.in. lider partii Jarosław Gowin, a także poseł PiS Zbigniew Girzyński. Sejm ma się zająć wyborem nowego RPO na posiedzeniu w przyszłym tygodniu.

ja

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka