Politycy PiS podczas bloku głosowań w Sejmie w Warszawie, fot. PAP/Wojciech Olkuśnik
Politycy PiS podczas bloku głosowań w Sejmie w Warszawie, fot. PAP/Wojciech Olkuśnik

Jurasz: Znajomym, którzy poparli ustawę o TVN nie podam ręki, mam dla nich zero szacunku

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 235
Pamiętam bylejakość PO, pamiętam afery PO, ale to, co robi PiS, to jest coś, na co PO się jednak nie odważyła. Skądinąd jest mi wstyd, że kilka razy powiedziałem coś dobrego o PiS – mówi Salonowi 24 Witold Jurasz, były dyplomata, publicysta Onet.pl.

PiS przegłosował tzw. lex TVN. Jak ocenia Pan tę determinację partii rządzącej, jakie byłyby skutki przyjęcia tej ustawy?

Witold Jurasz: Powiem może najpierw swoją prywatną opinię. Ja przez pewien czas zakładałem, dość naiwnie, że polska prawica jest zdolna do sanacji państwa. O tym, że nie jest, wiem od dłuższego czasu. Teraz widzę, że w dodatku jest bolszewią. PiS okazał się partią kłamstwa. Do niedawna niektórzy przedstawiciele formacji rządzącej tłumaczyli całkowite upolitycznienie TVP tym, że jest równowaga – PiS-owskie TVP, antypisowski TVN, Polsat po środku. No to teraz w imię tej równowagi postanowili zlikwidować TVN. Mam przyjaciół i znajomych, którzy popierają ustawę o TVN. I ja tym ludziom ręki więcej nie podam, bo mam dla nich zero szacunku. To sytuacja graniczna. Nie jestem zainteresowany przyjaźnią ani kontynuowaniem znajomości z nimi. Pamiętam bylejakość PO, pamiętam afery PO, ale to, co robi PiS – a kiedyś pokładałem nadzieje w tej partii – to jest coś, na co PO się jednak nie odważyła. Skądinąd jest mi wstyd, że kilka razy powiedziałem coś dobrego o PiS.

Polecamy

Tu jest jednak kwestia nie tylko oceny samego uderzenia w TVN, ale też relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Są głosy, że ta sprawa może mieć kolosalny i negatywny wpływ na nasze bezpieczeństwo. Są i takie, że to przesada, że jej wpływ nie będzie tak wielki?

Jeśli chodzi o Stany Zjednoczone to zwróciłbym uwagę, że tych kwestii spornych jest znacznie więcej, nie ograniczają się tylko do TVN. Po pierwsze jest pomysł budowy elektrowni atomowej w Obwodzie Kaliningradzkim, na którą wg części mediów zgadza się premier Mateusz Morawiecki. Mamy kwestię jakiś dziwnych awansów ministra Zbigniewa Raua wobec Chin, w czasie wizyty w Chinach. One szły tak daleko, ze szef chińskiej dyplomacji wydał oświadczenie, że Pekin nie jest zainteresowany budową swojej strefy wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej. To oświadczenie bez precedensu. Tłumacząc z języka dyplomatycznego na zwykły, to znaczy, że musiał usłyszeć od naszego ministra coś tak głupiego, że uznał, że trzeba sprawę sprostować. I kierował to sprostowanie nie do nas, ale do Rosji, z którą Chiny mają podzielone może nie tyle strefy wpływów (bo my – póki co – jesteśmy w tej zachodniej), ale obszary, gdzie nie wchodzą sobie w szkodę. Mamy drobnostkę, ale jednak też rzecz symboliczną jaką było opóźnianie agrément dla ambasadora USA w Polsce i sprawę, która już drobnostką nie jest, czyli szczucie na mniejszości seksualne, na co wyczulone są nie tylko Stany Zjednoczone, ale cały świat zachodni, bo jest to tam traktowane jako element praw człowieka. I nie można być jednocześnie po stronie Zachodu, oczekiwać gwarancji bezpieczeństwa i jednocześnie pozwolić sobie na działania takie, jakie robi PiS. Wreszcie jest działanie prezydenta Andrzeja Dudy i jego Kancelarii.

To znaczy?

Chodzi nie tyle o brak gratulacji dla Joe Bidena po wygranych wyborach prezydenta USA, ale o sugerowanie, że tak naprawdę wybory wygrał Donald Trump. Na coś takiego nie pozwolił sobie nikt poważny na świecie. Oczywiście ze strony Stanów Zjednoczonych mamy zgodę na NordStream2, dla nas niekorzystną. Ale pamiętajmy, że my się wcześniej nie zgodziliśmy się na przebieg gazociągu przez Białoruś. Pamiętajmy też, że nasze bezpieczeństwo całkowicie zależy od Stanów Zjednoczonych. I oczywistym jest, że otwieranie tylu frontów skończy się katastrofą. To, że PiS na tym ucierpi, to mnie cieszy, to, że ucierpi przy tym Polska, już jednak martwi.

A konkretnie – skończy się to wycofaniem wojsk, jak twierdzą niektórzy?

Aż tak nie, bo polityka bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych nie zależy na szczęście od PiS-u, antypisu i polskich wojenek. Więc bym nie panikował, do wycofania wojsk nie dojdzie. Ale, może nastąpić przesunięcie na przykład część personelu, choćby 500 żołnierzy może być przerzuconych do Rumunii, której też zależy na amerykańskiej obecności, albo do państw bałtyckich. I takie przesunięcie kilkuset żołnierzy może nie robić wielkiego wrażenia, ale ma znaczenie. Ja się nie śmiałem, gdy prezydent Andrzej Duda ogłaszał, że amerykański kontyngent w Polsce będzie zwiększony o tysiąc żołnierzy. Uważałem, że musimy uciułać jak największą ich liczbę. Tu tysiąc, tam pięciuset. I nie należało się z tego śmiać, ale tak samo nie jest nam do śmiechu jeśli ten kontyngent zostanie uszczuplony. Należałem zresztą do tych po stronie nie propisowskiej, którzy mówili, że Andrzejowi Dudzie – niezależnie od tego, że oceniam go bardzo źle – akurat za działania ws. amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce należy się uznanie. Czuję się więc w prawie dziś PiS za narażanie tego osiągnięcia potępiać.

Sa też jednak opinie, że Polska powinna być w tych relacjach z USA bardziej asertywna. Niektórzy publicyści, choćby Rafał Woś na naszych łamach sugerują, że w sumie nie chodzi tu o TVN, ale właśnie o ową asertywność, aby nasz kraj nie ulegał dyktatowi gospodarczemu najpotężniejszego państwa świata?

Wypowiedzi pana Wosia aż szkoda komentować. Jak widać skrajne lewactwo i skrajne prawactwo (bo nie lewica i nie prawica) bywają sobie bliskie. Jeśli chodzi o asertywność, bądź jej brak, to zgadzam się, że należy być asertywnym w stosunkach z sojusznikami. I czuć się mogliśmy całkowicie upokorzeni, gdy pan prezydent Duda wystąpił z panią Mosbacher na jednym poziomie, oboje pod flagami narodowymi – głowa państwa i ambasador owszem zaprzyjaźnionego kraju, ale jednak tylko ambasador. Dobrze byłoby, gdyby nasze władze wykazały się asertywnością. Ale czym innym jest uderzanie w niewygodną dla rządu stację telewizyjną, która należy do amerykańskiego koncernu medialnego i konfliktowanie się z USA przy każdej niemal okazji, a czymś innym asertywność. To, co robi PiS to jest prymitywne walenie cepem, a nie żadna dyplomacja, ani też asertywność. Byłem krytyczny wobec polityki PO, która była nieasertywna wobec UE, ale tu wraz z PiS też nie przyszła żadna mądrość, tylko głupota, ale z innym, przeciwnym wektorem.

Czy Pana zdaniem po zmianie władzy dojdzie do odwetu, czy próby uporządkowania sytuacji na rynku medialnym?

Znając życie i prymitywizm polskiej sceny politycznej pewnie odwetu. Zresztą jeśli Pan pozwoli – ja otóż pracuję w Onecie. Niedawno napisałem dwa duże teksty, w których skrytykowałem Niemcy (które dość ostentacyjnie i to niezależnie kto akurat rządzi w Polsce ignorują nasze interesy). I rozbawiło mnie to, jak prawicowy internet komentował, że „niemiecki właściciel Onetu przestawił wajchę”, a „przestawienie wajchy” polegało na tym, że miałem swoje zdanie i je opisałem. Polska prawica ma naprawdę komunę w głowie, skoro nie może pojąć, że dziennikarz może napisać coś z takiego powodu, że tak, a nie inaczej uważa. No bo na Boga? Merkel mi kazała Niemcy skrytykować? Co do TVP to nie widzę dla tej stacji przyszłości. Albo będzie musiała być zlikwidowana, albo będzie musiał być wprowadzony jakiś mechanizm, uzależniający wybór władz TVP od polityków. Może władze TVP powinny być wybierana przez jakiś organ składający się na przykład z rektorów uczelni, władz samorządowych etc. Czegoś takiego jak obecnie być nie może, bo to jest prostu, proszę wybaczyć potoczność, obciach.

Przeczytaj też:

Czy Polsce wolno mieć politykę zagraniczną? "O to chodzi w sporze o TVN"

Kukiz poparł lex TVN. Koledzy z branży nie przebierają w słowach: "Ty gnoju", "Zdrajca"

Jest reakcja USA na lex-TVN i nowelizację kpa. Blinken wzywa Dudę do weta

Elżbieta Witek zdecydowała ws. powtórzenia głosowania. "Oszuści" - skanduje opozycja

Kosiniak-Kamysz: Boicie się prawdy! Mocne wystąpienie w Sejmie


Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura