Mariusz Kamiński na konferencji w sprawie migrantów Fot. PAP/Radek Pietruszka
Mariusz Kamiński na konferencji w sprawie migrantów Fot. PAP/Radek Pietruszka

Prof. Dudek: PiS nawet jak ma w czymś rację, to potem działaniem zraża część zwolenników

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 61
Jarosław Kaczyński ma niestety zwyczaj doprowadzania swoich poglądów, nawet takich, z którymi ja się zgadzam, do takiego ekstremum, że popierać ich nie mogę – mówi Salonowi 24 prof. Antoni Dudek, historyk i politolog, UKSW.

Dużą popularnością cieszy się Pana wpis w mediach społecznościowych, w którym pisze Pan, że Prawo i Sprawiedliwość nawet jak ma rację, to prezentuje ją w tak nachalny i siermiężny sposób, że zniechęci tym nawet największych zwolenników. Chodzi oczywiście o prezentowanie zagrożenia ze strony migrantów na granicy?

Prof. Antoni Dudek: Małe uściślenie – nie tyle zniechęci największych sympatyków, ale tych umiarkowanych, którzy traktują PiS jako mniejsze zło. Bo partia rządząca ma dwa rodzaje zwolenników. Pierwsi są radykalni i oni nie zrażą się do PiS dopóty, dopóki na czele formacji stoi Jarosław Kaczyński. Druga grupa to umiarkowani wyborcy. Ludzie, którzy na PiS zagłosowali warunkowo. Na zasadzie, że nie do końca im ta formacja odpowiada, ale gorzej oceniają pozostałe ugrupowania. I tu przechodzimy do tego, co dzieje się na granicy. Faktycznie większość Polaków obawia się niekontrolowanego zalewu imigrantów, nadesłanych tu przez Łukaszenkę. Widzą, że to nie klasyczny kryzys migracyjny, ale odwet ze strony Łukaszenki. I dlatego popierają na przykład decyzję o stanie wyjątkowym.

Do tego momentu umiarkowany Polak popiera decyzje rządu PiS. Ale politykom partii rządzącej tego za mało. Oni uznali, że chcą jeszcze „utwardzić” Polaków w tym stanowisku. I zorganizowali konferencję, która ma przekonać, że Łukaszenka sprowadza nie migrantów zarobkowych, ale zboczeńców seksualnych, terrorystów, najpewniej powiązanych z Państwem Islamskim bądź organizacjami terrorystycznymi. Już pomijam, że sama konferencja i te zdjęcia były dość niesmaczne. Stawianie w ten sposób sprawy jest po prostu niemądre i przeciwskuteczne.


Przeczytaj też:

"Z czeskiej restauracji wyproszono Polaków. Wszystko przez Turów"

Dlaczego?

Bo taki umiarkowany wyborca, który obawia się owszem niekontrolowanego zalewu migrantów i polityki Łukaszenki, zaraz zada sobie pytanie – po co Łukaszenko miałby zamiast migrantów zarobkowych werbować tu terrorystów z ISIS. Byliby niesterowalni i zawsze mogliby wywinąć jakiś numer. Poza tym tu jest raczej też wątek ekonomiczny – Łukaszenko zarabia na ściąganiu imigrantów ekonomicznych. Czy miałby zarabiać na ściąganiu ludzi ISIS? Nie sądzę, a też pamiętajmy, że Amerykanie wtedy po cichu daliby mu do zrozumienia, że nie życzą sobie wspierania przez Białoruś islamskiego ekstremizmu. A więc ostatnie działania rządu PiS są grubymi nićmi szyte i na dłuższą metę przeciwskuteczne.

Wydaje się, że skończy się tym, że stan wyjątkowy zostanie przedłużony o kolejne 60 dni. Na tym koniec, bo na więcej nie pozwala konstytucja. Ale temat kryzysu na granicy po polskiej stronie PiS-owi poparcia już nie zwiększy. A sam Łukaszenka też się zniechęci i raczej nie będzie kontynuować akcji przysyłania uchodźców. Partia rządząca będzie usilnie szukać innego tematu, który przykryje poważne problemy, takie jak choćby rosnąca inflacja.

Ta kwestia nagłośnienia i przegrzania tematu przypomina trochę sprawę LGBT. Większość Polaków jest w tej kwestii umiarkowanie konserwatywna – to znaczy nie ma nic do ludzi o odmiennej orientacji, ale nie popiera małżeństw i adopcji dzieci. Albo nawet popiera część postulatów, ale nie chce narzucania tego tematu. Tymczasem w 2019 roku najpierw Rafał Trzaskowski w Warszawie kartą LGBT wywołał ten temat i spowodował mobilizację strony konserwatywnej, co według części ekspertów doprowadziło do porażki Koalicji Europejskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego. I PiS wtedy uznał, że trzeba temat ostro grzać, bo to daje sukces. I zaczął ostry atak na środowiska LGBT. Czym zniechęcił ludzi także o umiarkowanie konserwatywnych poglądach?

I to jest właśnie takie modus operandi PiS. Jarosław Kaczyński ma niestety zwyczaj doprowadzania swoich poglądów, nawet takich, z którymi ja się zgadzam, do takiego ekstremum, że popierać ich nie mogę. Na przykład sądownictwa. Nie było największym problemem polskiego sądownictwa to, że jakiś sędzia ukradł wiertarkę, ale to, że była potworna przewlekłość postępowań. Problemem były zapadające niesprawiedliwe wyroki. Natomiast mitem było to, że zdecydowaną większość wśród sędziów stanowią jacyś komuniści, nierozliczeni w III RP.

Mieliśmy nierozliczonych sędziów, środowisko miało się samo oczyścić, i raczej to „samooczyszczenie” było mitem?

Owszem, tego nie neguję. I obraz polskiego sądownictwa, w którym zdecydowaną większość stanowią sędziowie z rodowodem sięgającym PRL był prawdziwy, ale w latach 90-ych. I to, że tego oczyszczenia nie było oceniam bardzo krytycznie. Ale też na przestrzeni kilkudziesięciu już lat nastąpiła w dużej mierze wymiana pokoleniowa. Ci sędziowie z peerelowskim rodowodem się wykruszyli. Owszem, jest legendarny już sędzia Iwulski, który był wszędzie pokazywany. Ale więcej takich sędziów rządzący nie umieli pokazać. I na pewno reforma sądów nie powinna opierać się wyłącznie na zmianach kadrowych. A właśnie na to postawił minister Zbigniew Ziobro. Więc nawet jak gdzieś PiS ma słuszność, że na przykład sądownictwo wymaga reformy, to zastosowana terapia jest fatalna. A wracając do migrantów, poważnie boję się pewnej rzeczy.

Jakiej?

Obawiam się, że nie będzie rozsądnej polityki migracyjnej. Z jednej strony będziemy mieli deklaracje rządzących o niewpuszczaniu migrantów i twardą retorykę, a jednocześnie na ulicach polskich miast będzie tych migrantów zarobkowych znacznie więcej. Bo tego wymagać będą przedsiębiorcy, którym brakuje rąk do pracy, wymusi to demografia. I w takiej sytuacji konieczna jest sensowna polityka. Na przykład ja uważam za błąd, że nie postawiono górnej granicy liczby migrantów z Ukrainy. Nie powinno się bowiem doprowadzać do zdominowania mapy mniejszości przez jedną grupę etniczną. A na to się zanosi. Niebawem to będzie puszczone całkowicie na żywioł, gdy objawi się w pełni katastrofa demograficzna.

Przeczytaj też:

PiS i prezydent chcą wydłużenia stanu wyjątkowego. Przecieki ws. decyzji KO

Truskolaski się zaszczepił, a trafił do szpitala. Lekarz wyjaśnia, dlaczego

Najnowszy ranking poparcia dla partii. Wyczerpał się efekt Tuska i temat uchodźców

Symbol ery Merkel. "Jedna ręka ratuje opozycjonistów, druga wspiera reżim, który zabija"


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka