Premier wizytuje żołnierzy i funkcjonariuszy strzegących wschodniej granicy Polski, fot. KPRM/Twitter
Premier wizytuje żołnierzy i funkcjonariuszy strzegących wschodniej granicy Polski, fot. KPRM/Twitter

Premierzy Polski, Litwy i Łotwy rozważają uruchomienie art. 4 NATO

Redakcja Redakcja Białoruś Obserwuj temat Obserwuj notkę 55
- Polska granica będzie skuteczną i ostateczną barierą dla działań Łukaszenki. Dyskutujemy z Łotwą i w szczególności z Litwą, czy nie uruchomić artykułu 4. NATO - powiedział premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla PAP.

Już pora na uruchomienie art. 4 NATO?

Szef rządu zapowiedział także, że w najbliższym tygodniu rząd w trybie pilnym zajmie się projektem wdrażającym dodatkowe reguły, które pozwolą w dalszym ciągu skutecznie działać naszym służbom po zakończeniu stanu wyjątkowego.

- Polska granica będzie skuteczną i ostateczną barierą dla działań Łukaszenki. Nie ma wątpliwości, że sprawy zaszły za daleko. Wiemy już, że żeby zatrzymać reżim białoruski nie wystarczą same słowa. Mamy świadomość, że potrzebne będą wzmocnione sankcje - mówił premier.

Jak podkreślił szef rządu, Polska, Litwa i Łotwa dyskutują nad opcją, czy nie uruchomić artykułu 4. NATO. To rozwiązanie, które przewiduje, że strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą: integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo któregokolwiek z państw sojuszniczych. - Wydaje się, że jest to coraz bardziej potrzebne. Bo nie wystarczy już tylko byśmy publicznie wyrażali swoje zaniepokojenie - teraz potrzebne są już konkretne kroki i zaangażowanie całego sojuszu - powiedział Mateusz Morawiecki.

Nie wystarczą słowa, muszą być sankcje

Jak zaznaczył, codziennie rozmawia z przywódcami europejskich państw w sprawie kryzysu na granicy z Białorusią, zwłaszcza z premierami Litwy i Łotwy, których dotyka ten sam problem. Wymienił również spotkania z szefem Rady Europejskiej Charlesem Michelem oraz z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, która w ostatnim czasie rozmawiała z prezydentem Joe Bidenem.


- W UE rośnie przekonanie, że kryzys z którym się mierzymy to nie tylko sprawa Litwy, Łotwy, Polski, ale że jest to sprawa całej wspólnoty. Więcej, jest też zrozumienie dla faktu, że Łukaszenka nie zrezygnuje z tego szturmu na granicę, jeśli nie zaczniemy działać razem. W związku z tym będziemy na pewno dyskutować o kolejnych sankcjach, łącznie z całkowitym zamknięciem granicy, a więc odcięciem reżimu od korzyści gospodarczych. O dodatkowych sankcjach będziemy dyskutować już podczas najbliższego specjalnego szczytu Rady Europejskiej, o który wnioskowałem - powiedział Mateusz Morawiecki.

25 mln euro od UE to za mało

Propozycję Komisji Europejskiej, która zaproponowała zwiększenie o 25 mln euro środków w Funduszu Zintegrowanego Zarządzania Granicami (IBMF) premier uznał za niewystarczającą. - Nie będziemy czekać aż jakiekolwiek środki zostaną przyznane. Zresztą, 25 mln euro nie rozwiąże problemu. Warto pamiętać, że zapora na granicy będzie kosztować grubo ponad 1 mld zł; być może nawet powyżej nawet 1,5 mld zł. Jest dla mnie jasne, że cała wspólnota powinna solidarnie złożyć się na ten projekt. Polska codziennie ponosi wysokie koszty obrony wschodniej granicy Unii - uważa Morawiecki.

Szef rządu wspomniał także o podjętych zabiegach dyplomatycznych, aby zablokować te linie lotnicze, które bezpośrednio biorą udział w procederze przerzutu migrantów na Białoruś.

- Nasza akcja już okazała się - przynajmniej częściowo – skuteczna. Zarówno linie tureckie i irackie zadeklarowały, że odstąpią od uczestnictwa w scenariuszu pisanym w Mińsku. Zwrócę też uwagę, że nasze służby zatrzymały już blisko 400 osób trudniących się przemytem migrantów. Tym osobom będą postawione zarzuty - powiedział premier w rozmowie z PAP.

"Kiedy to zobaczyłem, włosy stanęły mi dęba"

Mateusz Morawiecki dodał także, że wojna hybrydowa toczy się przede wszystkim na polu informacyjnym i że białoruskie służby wpuszczają zmanipulowane zdjęcia i filmy w medialny obieg. - Weźmy chociażby materiał w jednej z amerykańskich stacji, w którym opisano sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Kiedy to zobaczyłem, włosy stanęły mi dęba. To była ewidentna manipulacja. Obawiam się, że część dziennikarzy z wdzięczności za to, że zostaną dopuszczeni do miejsc gdzie przebywają migranci, zrobią i powiedzą dokładnie to, czego zażyczy sobie Łukaszenka. Tak się kreuje alternatywną rzeczywistość, w której wybiela się winnych, a odpowiedzialność zrzuca na Polskę - mówił szef rządu.

- Jeśli migranci potrzebują wsparcia humanitarnego, jesteśmy gotowi natychmiast dostarczyć każdą ilość jedzenia, środków medycznych, ciepłych ubrań, śpiworów. Wystarczy, że władze białoruskie nie będą blokowały transportów, które niejednokrotnie wysyłaliśmy - dodał.

Nowe przepisy ws. strefy przygranicznej

W przyszłym tygodniu zostanie również przestawiony projekt nowych przepisów regulujących działania służb na granicy po zakończeniu stanu wyjątkowego.

Regulacja umożliwia m.in. wprowadzenie na czas określony zakazu przebywania na określonym obszarze strefy nadgranicznej, ale daje dziennikarzom możliwość pracy na terenach przygranicznych na zasadzie akredytacji. W projekcie proponuje się także zniesienie limitu wieku przyjmowanych funkcjonariuszy SG oraz umożliwia używanie przez nich plecakowych miotaczy gazu.

ja

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka