Unsplash/I.am_nah
Unsplash/I.am_nah

Czas skończyć z tą histerią i nauczyć się żyć z COVID-19? Tak doradza ekspert

Redakcja Redakcja Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 29
Coraz więcej słyszy się głosów przekonujących, że nadszedł już najwyższy czas, by przejść już do porządku dziennego nad koronawirusem i nauczyć się żyć z chorobą, jak np. nauczyliśmy się funkcjonować z grypą. Tak przekonuje ekspert na łamach "The Epoch Times".

W "The Epoch Time" ukazał się tekst prof. Bruce'a Pardy'ego, w którym stwierdził, że albo teraz raz na zawsze zakończymy szaleństwo związane z epidemią koronawirusa, albo będziemy do końca życia uciekać przed chorobą.

Zaraźliwy Omikron

Pardy potwierdził, że Omikron jest bardzo zaraźliwym wariantem koronawirusa. Wiele osób przejdzie zakażenie z katarem czy bólem gardła, choć i owszem, znajdą się i tacy, którzy na skutek zarażenia umrą, jednak tak samo wygląda rzeczywistość zachorowań na grypę.

"Osoby, które tym razem unikną Omicrona, zmierzą się z kolejnym wariantem lub następnym. Podobnie jak inne choroby układu oddechowego, COVID-19 pozostanie. Dlatego COVID się skończył. Albo łagodny Omicron jest końcem szaleństwa COVID, albo nie ma innego wyjścia. Panika musi się skończyć, inaczej będziemy to robić już zawsze" - czytamy w analizie.

Zobacz: Tarcza antyinflacyjna 2.0. Premier Morawiecki ogłosił kolejne obniżki podatków

Zbiorowa histeria?

Jak twierdzi Bruce Pardy, staliśmy się wszyscy ofiarami zbiorowej histerii.

Mattias Desmet, profesor psychologii klinicznej na Uniwersytecie w Gandawie w Belgii, jest zdania, że to my sami wyhodowaliśmy wirusa. Doszło bowiem do "zbiorowej psychozy, która może wystąpić, gdy znaczna część populacji rozwija irracjonalną fiksację na przyczynie zewnętrznej".

To, co się teraz dzieje, wynika z naszej tendencji do ulegania psychologii tłumu, na którą jesteśmy najbardziej podatni, gdy cierpimy z powodu braku więzi społecznych. Do tego dochodzą braku odnalezionego sensu w życiu, lęki, nie mające konkretnego źródła oraz frustracja i agresja.

Jak twierdzi naukowiec, to nie wirus wywołał niepokój. Osoby, które bały się od samego początku, najprawdopodobniej już wtedy byli nieco wycofani życiowo, zmagali się z problemami, przez co byli bardziej podatni na groźne komunikaty medialne, zgodnie z którymi wirus był o wiele bardziej niebezpieczny niż w rzeczywistości. 

Zobacz: Konfederacja założyła nowe konto na Facebooku. "To społeczność powinna decydować"

Dla niektórych wirus był szansą

Wirus był więc szansą - "zewnętrznym zjawiskiem, na którym można było skupić swoje cierpienie". Co więcej, zauważa Desmet, poczucie kontroli, jakie dawały obostrzenia, noszenie maseczek, szczepienia pozwoliły zrzucić ciężar niepokoju tych osób na innych. Jeszcze inna grupa odetchnęła z ulgą, kiedy okazało się, że nie muszą wychodzić z domu, mogą ukrywać się za maseczką, pracować online.

Najgorsze jest to, że, jak zauważa Pardy, pandemia dała przyzwolenie na to, by mścić się na nonkonformistach.

Zobacz: Dziambor w Salonie24: Jaki będzie "end game" tej pandemii?

„Najpewniejszym sposobem na zorganizowanie krucjaty na rzecz jakiejś dobrej sprawy jest obiecanie ludziom, że będą mieli szansę kogoś maltretować. Aby móc niszczyć z czystym sumieniem, móc źle się zachowywać i nazywać swoje złe zachowanie„ sprawiedliwym ” oburzenie ”- oto szczyt psychologicznego luksusu, najsmaczniejszy z moralnych poczęstunków” - cytuje Huxleya Pardy.

"Covidianie, którzy tak naprawdę boją się końca pandemii, którą żyli przez ostatnie dwa lata, będą domagać się więcej i ostrzejszych ograniczeń" - prognozuje profesor. 

WP

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości