źródło: PAP/Darek Delmanowicz
źródło: PAP/Darek Delmanowicz

Pod ostrzałem jechali w zaciemnionych wagonach. Dotarli do Polski po 22 godzinach

Redakcja Redakcja Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 7
Po ponad 22 godzinach jazdy, na Dworzec Wschodni w Warszawie dotarł pociąg z Kijowa. W pełnym zaciemnieniu i pod ostrzałem podróżowało nim ponad stu pasażerów.

Ponad setka pasażerów – zmęczeni, poszarzali, ale szczęśliwi, że w końcu dotarli – wysiadła na Dworcu Wschodnim w Warszawie. Do pociągu w Kijowie wsiedli w czwartek po południu.

Prawie doba w ciemności i wśród ostrzału

— Podróżowaliśmy 22 godziny. Gdy był ostrzał, pociąg stawał. Cały czas mieliśmy zaciągnięte rolety — mówi Julia, ukraińska obywatelka z Kartą Polaka, która od kilku lat mieszka w Warszawie.

Do końca nie było pewne, kiedy i dokąd pociąg dojedzie. Gdy tylko dotarł na trzeci peron, natychmiast po większość podróżnych przyjechali bliscy i znajomi.

— Syn od kilku tygodni nalegał, żebym wyjechała. Gdy się w końcu zdecydowałam, zaczęła się wojna — opowiada pani Galina, która ze łzami w oczach opowiadała o ostrzale Kijowa. Całe swoje dotychczasowe życie zostawiła w rodzinnej stolicy Ukrainy. 

Zobacz też:

Ostatni pociąg z młodymi mężczyznami na pokładzie

Piątkowy pociąg prawdopodobnie był ostatnim, którym mogli przyjechać dorośli mężczyźni. 20-letni Dmitrij wie od swoich znajomych, że na pieszych i samochodowych przejściach granicznych nie są przepuszczani mężczyźni między 18 a 60 rokiem życia.

— Może dlatego, że wyjechaliśmy jeszcze zanim ogłosili mobilizację — przypuszcza Dmitrij, który pierwszy raz od ponad pół roku spotka się z pracującą w Polsce matką i babcią.

— W Kijowie studiowałem grafikę komputerową. Ale mam zawód jestem barberem, w Warszawie będę pracował i może też studiował — mówi.

Traumatyczna podróż

Walierij i Polina – para studentów – opowiadają, że podróż była koszmarem. Dziewczyna jest szara na twarzy, wymiotowała, nie mogła nic jeść. Nawet teraz wzdryga się, gdy gdzieś rozlega się huk.

— Cud, ze dotarliśmy tu żywi, mimo tych bomb — mówi. — Teraz tylko trzeba znaleźć punkt, gdzie kupić kartę sim, kantor, by wymienić pieniądze i jakiś hostel przed internet.

Igor i jego kolega Oleh to jedni z nielicznych pasażerów niemal bez bagażu. Ich sytuacja jest skomplikowana. Wyjeżdżali w panice, a nie jak inni pasażerowie tego pociągu, którzy podróż planowali od kilku dni albo i tygodni.

— Wiesz, ja jestem Rosjaninem, a mój przyjaciel Ukraińcem. Mieszkaliśmy razem w Kijowie. Musieliśmy wyjechać, jak oni — opowiada zakłopotany wskazując na wychodzącą kobietę z dwójką dzieci. 

— Mówię to, bo wiem, że teraz każdy powinien walczyć przeciw Putinowi — dodaje zawstydzony.


Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka