Denis Taskajew, zdjęcie z archiwum Tatiany Kuleszowej.
Denis Taskajew, zdjęcie z archiwum Tatiany Kuleszowej.

Tajemnicza śmierć rosyjskiego żołnierza pod Biełogrodem. Matka próbuje dociec prawdy

Redakcja Redakcja Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 19
Matka poborowego Denisa Taskajewa z Nowosybirska próbuje dowiedzieć się, w jakich okolicznościach zginął jej syn. Według jednej wersji zastrzelili go Ukraińcy, inna mówi, że zabił go kolega z armii, myląc go z „ukraińskim sabotażystą” - informuje portal sibreal.org.

Poborowi nie mieli się czym bronić

W nocy z 15 na 16 października na granicy obwodu biełgorodzkiego i Ukrainy zginął 20-letni poborowy Denis Taskajew z rejonu Iskitimskiego w obwodzie nowosybirskim. Według wstępnej wersji przyczyną śmierci była rana postrzałowa. Taskajewowi pozostało półtora miesiąca do końca służby.

Denis służył jako kierowca czołgu w 79. pułku strzelców zmotoryzowanych 18. dywizji gwardii, stacjonującym w Sowietsku (miasto w obwodzie kaliningradzkim). W sierpniu wysłano ich w rejon Kurska, potem jednostka dwukrotnie zmieniała dyslokację i jesienią trafiła do rejonu Biełgorodu, niecały kilometr od granicy z Ukrainą, żeby "umacniali granicę".

- Umieszczono ich w starej opuszczonej stajni, połączonej z gospodarstwem. Zostali tam przez miesiąc, zadomowili się, zrobili sobie łóżka, wykopali podziemną kuchnię, sami założyli tam światło - relacjonowała Tatiana Kuleszowa, matka Denisa. Według niej żołnierze często chodzili na wartę z pustymi magazynkami w karabinach, a obszar znajdował się pod ostrzałem. Kiedy syn do niej dzwonił, słychać było uderzenia pocisków.

Mimo wielu apeli dowództwo nie zgodziło się na zabranie młodych poborowych z niebezpiecznego rejonu. Po południu 16 października dowódca jednostki wojskowej, w której służył Denis, zadzwonił do Tatiany i poinformował ją o śmierci syna, nie podając szczegółów.

Denis Taskajew zginął od rany postrzałowej

Według oficjalnej wersji żołnierze podczas snu zostali zaatakowani przez grupę Ukraińców. Denis siedział na zewnątrz i podniósł alarm. Zaczęła się strzelanina i został zabity. Matkę niepokoi to, że tej nocy była tylko jedna ofiara, i to właśnie jej syn.

Według informacji matki żołnierza, w sprawie śmierci Denisa prowadzone jest śledztwo i została wszczęta sprawa karna, ale oficjalna przyczyna śmierci nie jest jeszcze znana. Według niej śledczy sprawdzają wersję, że Taskajewa zastrzelił kolega ze służby, który pomylił ofiarę z ukraińskim żołnierzem.

- Śledczy powiedział, że doszło do wymiany ognia z grupami rozpoznawczymi dywersantów, chłopaki byli "na krawędzi". Denis schodził do ziemianki, a kolega z wojska w popłochu pomylił go z obcym - opowiada Kuleszowa. Według niej wersja podana przez śledczego jest wątpliwa, ponieważ rana po kuli na ciele Denisa została znaleziona z boku. (Prawdopodobnie rana postrzałowa powinna znajdować się na plecach, skoro żołnierz nie widział do kogo strzela i omyłkowo trafił w kolegę - red.)

Eksperci medycyny sądowej zbadali ciało jej syna 21 października, a śledczy zezwolili na odesłanie go do domu w obwodzie nowosybirskim, ale dowództwo jednostki wojskowej nie podało jeszcze dokładnej daty, kiedy to nastąpi.

"Chłopcom kazano milczeć, jeśli nie chcą skończyć w butach Denisa"

Dzień po śmierci Denisa wszyscy poborowi zostali odesłani do obwodu kaliningradzkiego. Jedna z matek towarzyszy broni Taskajewa powiedziała Kuleszowej, że "chłopcom kazano milczeć". Co naprawdę wydarzyło się w nocy z 15 na 16 października i jak zginął Denis, pozostaje niejasne.

Jeden z towarzyszy broni Taskajewa, który pełnił z nim służbę wartowniczą, powiedział swojej matce, że żołnierzom nakazano nie mówić o szczegółach zdarzenia, "jeśli nie chcą skończyć w butach Denisa".

Władze obwodu biełgorodzkiego nie poinformowały oficjalnie o śmierci Denisa Taskajewa. Biuro regionalnego rzecznika praw obywatelskich powiedziało portalowi sibreal.org, że nie ma informacji o śmierci poborowego. Śmierć potwierdziła jedynie prokuratura wojskowa w garnizonie Gusev w obwodzie kaliningradzkim. 16 października terytorium regionu znalazło się pod kolejnym ostrzałem ze strony Ukrainy. Według gubernatora Wiaczesława Gładkowa, w wyniku ataku czterech lokalnych mieszkańców odniosło rany odłamkowe. Szef regionu nie wypowiedział się na temat nocnej strzelaniny w wojsku.

ja

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka