Pomnik Stepana Bandery we Lwowie. (fot. PAP/EPA)
Pomnik Stepana Bandery we Lwowie. (fot. PAP/EPA)

Z sieci zniknęło zdjęcie ukraińskiego generała z Banderą. Protestowała Polska

Redakcja Redakcja Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 45
We wtorek wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk odniósł się do kwestii upamiętnienia Stepana Bandery na profilach Rady Najwyższej Ukrainy. — Ze strony polskiego państwa nie ma żadnej akceptacji dla uczczenia Stefana Bandery — powiedział Mularczyk. Dodał, że wpis już zniknął, co oznacza, że Ukraińcy wsłuchali się w głos Polski. Wcześniej do tej sprawy odniósł się m. in. premier Mateusz Morawiecki, resort spraw zagranicznych i były rzecznik PiS Radosław Fogiel.

Upamiętnienie Bandery na profilu Rady Najwyższej Ukrainy

W niedzielę, w 114. rocznicę urodzin Stepana Bandery, Rada Najwyższa Ukrainy udostępniła na Twitterze zdjęcie naczelnego dowódcy ukraińskiej armii gen. Wałerija Załużnego pod portretem przywódcy UPA oraz przytoczyła kilka cytatów z książek napisanych przez Banderę.

— Kiedy wybierając pomiędzy chlebem i wolnością naród opowiada się za chlebem, ostatecznie traci wszystko, w tym również chleb. Jeśli naród wybiera wolność, wówczas będzie miał chleb stworzony przez siebie i nikt mu go nie odbierze. (...) Całkowite i ostateczne zwycięstwo ukraińskiego nacjonalizmu nastąpi wówczas, gdy imperium rosyjskie przestanie istnieć — przypomniano słowa Bandery na profilu Rady.

Reakcja polskich władz

Na wpis ten stanowczo zareagowały polskie władze oraz politycy, w tym m. in. premier Mateusz Morawiecki, były rzecznik PiS Radosław Fogiel czy prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, który stwierdził, że wspomnienie Bandery jest nie do przyjęcia dla Polski.

— Pamiętajmy, że to zbrodniarz odpowiedzialny za ludobójstwo. Polski MSZ powinien na to twardo zareagować — powiedział „Rzeczpospolitej” Kosiniak-Kamysz.

Mularczyk: Ukraińcy wsłuchali się w nasz głos

Do sprawy odniósł się też wiceszef resortu spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk. Na antenie Polskiego Radia zaznaczył, że w poniedziałek polski rząd zainterweniował w tej sprawie, a premier zapowiedział rozmowę z premierem Denysem Szmyhalem, a wpis zniknął z profiu Wierchownej Rady.

— To jest znak, że jednak Ukraińcy wsłuchali się w nasz głos. Chcę powiedzieć jasno, ze strony polskiego państwa nie ma żadnej akceptacji dla uczczenia Stefana Bandery, ideologa nacjonalistów Ukraińskich, którzy wymordowali dziesiątki tysięcy Polaków na Wołyniu — powiedział Mularczyk.

Ocenił także, że Ukraińcy muszą mieć świadomość, że to, co obecnie robi rząd Polski i Polacy stanowi znacznie większą wartość dla niepodległej, suwerennej Ukrainy.

— Myślę, że ten sygnał został odebrany, bo ten wpis po prostu zniknął — stwierdził wiceminister spraw zagranicznych.

"Przed nami jeszcze trochę pracy"

Arkadiusz Mularczyk podkreślił, że "przed nami jeszcze trochę pracy", ponieważ jego zdaniem wielu Ukraińców nie ma świadomości na temat tego, co wydarzyło się na Wołyniu.

— Jestem przekonany, że taki czas przyjdzie, kiedy ta sprawa będzie w relacjach pomiędzy naszymi krajami wyjaśniona — podkreślił Mularczyk.

Nowy traktat polsko-ukraiński

Wiceminister spraw zagranicznych pytany o to, czy nowy traktat polsko-ukraiński będzie odnosił się do tych kwestii historycznych i co będzie przewidywał odparł, że "kwestie historyczne są bardzo ważnym elementem naszych relacji".

— Dzisiaj udowodniliśmy naszą postawą, że wspieramy Ukrainę. Ukraina musi to uszanować i te kwestie powinny być oczywiście w pewien sposób uregulowane w relacjach polsko-ukraińskich — powiedział Mularczyk.

Dopytany natomiast, czy Ukraina powinna przeprosić za tragiczny incydent w Przewodowie, gdzie w połowie listopada spadła rakieta, która zabiła dwóch Polaków odpowiedział, że "takie sygnały powinny ze strony ukraińskiej paść", gdy sprawa będzie wyjaśniona.

— Myślę, że takie powinno być oczekiwanie ze strony naszego państwa i polskiego społeczeństwa — podkreślił.

RB

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka