To nie pierwsza afera z udziałem Mamy Ginekolog, fot. Canva/Instagram/Nicole Sochacki-Wójcicka
To nie pierwsza afera z udziałem Mamy Ginekolog, fot. Canva/Instagram/Nicole Sochacki-Wójcicka

Mama Ginekolog pochwaliła się, co robi po godzinach w gabinecie. Wywołała skandal

Redakcja Redakcja Służba zdrowia Obserwuj temat Obserwuj notkę 67
Nicole Sochacki-Wójcicka, popularna w sieci influencerka, znana jako Mama Ginekolog, w jednym z nagrań pochwaliła się, że przyjmuje po godzinach rodzinę i koleżanki, korzystając z publicznego sprzętu medycznego. W tym czasie drzwi jej gabinetu dla zwykłych pacjentek są zamknięte. Sprawa odbiła się szerokim echem i lekarka może teraz ponieść poważne konsekwencje.

Celebrytka przyjmuje w szpitalu koleżanki bez kolejki

Nicole Sochacki-Wójcicka, bo tak brzmi imię i nazwisko influencerki, pracuje jako lekarz rezydent na Oddziale Patologii Ciąży w Pracowni USG, Diagnostyki Prenatalnej, Wad i Terapii Płodu Uniwersyteckiego Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM. Oprócz tego prowadzi poczytne konta w mediach społecznościowych. Ma nawet fundację, na którą prowadzi zbiórki, oraz swój sklep, w którym sprzedaje gadżety z logo Mama Ginekolog.

Ostatnio pochwaliła się w sieci, że przyjmuje rodzinę i znajomych poza kolejnością, żeby "skrócić kolejki".

"Emilka do mnie dzisiaj napisała, czy może do mnie wpaść zrobić USG. Napisałam: tak, tak, kończę pracę za 40 minut, to wpadnij" - czytamy w relacji udostępnionej przez Mamę Ginekolog w mediach społecznościowych. "Dlaczego moje koleżanki mają u mnie badania? To jest normalne, że każdy lekarz zajmuje się swoją rodziną i znajomymi w swoim wolnym czasie. Każdy lekarz tak robi. To jest sposób, żeby skrócić kolejki, żeby skrócić dostęp do lekarzy" - dodała Nicole Sochacki-Wójcicka.

Wielka burza po wypowiedzi Mamy Ginekolog

Sprawę nagłośniły kobiece aktywistki. Instagramerka o nicku niewyparzona_pudernica zareagowała wściekłością. Uznała, że to, co robi Nicole Sochacki-Wójcicka to "moralne dno", a nawet łamanie prawa. "W świetle tego, że NFZ ma limity na badania, a ww. osoba wykonuje je "po znajomości", obawiam się, że ktoś potrzebujący może nie otrzymać należytej pomocy" - napisała.

"Koleżanka pani celebrytki będzie miała darmową cytologię, ja za tą cytologię zapłacę, jakaś kobieta nie będzie jej miała, bo dla niej zabraknie, a nie stać ją prywatnie. Sorry, ale to już jest skurw...o!" - dodała.


"A jak długo inne kobiety muszą czekać na taką usługę medyczną? (…) Nepotyzm jako sposób, by ułatwić dostęp do lekarzy… Ale tylko znajomym i rodzinie. (…) Lekarz w publicznej ochronie zdrowia powinien pomagać chorym na równi. Nie znajomym i rodzinie. Większość ludzi nie ma przywileju posiadania lekarza w rodzinie, a zasługują na leczenie" – napisała z kolei lewicowa aktywistka Maja Staśko.

Ostro skrytykowała Mamę Ginekolog Karolina Korwin-Piotrowska. "Proszę państwa kultura celebrycka, zbudowana jest na chorobliwym narcyzmie i ekshibicjonizmie, które podniesione są do rangi cnoty i napędzają ten chory i patologiczny biznes. Dorzucamy do tego cwaniactwo i jest combo. Pani, o której nagle mówi cały internet, pokazuje swoje całe życie, rodzinę, dzieci, dosłownie wszystko, kreci na tym turbo finansowe lody od lat" - napisała publicystka, namawiając kobiety do zaprzestania dawania "paliwa sprytnym paniom, które cynicznie trzaskają na was ogromną kasę" i po prostu "odlajkowania" ich "fanpejdżów".

"Ona dalej będzie kręcić medialne lody, będzie kręcić kasę i załatwiać znajomym wizyty. Takie jak ona są nietykalne, bezkarne, ustawione od dziecka, wujkowie i ciocie zawsze pomogą" - komentuje Korwin-Piotrowska.

Mama Ginekolog poniesie konsekwencje

Mama Ginekolog, odpowiadając na zarzuty nie widzi w swoim zachowaniu nic niestosownego.

- Jestem lekarzem z powołania. Tak to czuję. Każda moja pacjentka ma do mnie numer telefonu. W ginekologii, a w szczególności w położnictwie, nie można przewidzieć, kiedy moja pomoc będzie potrzebna, dlatego bardzo często pacjentki zgłaszają się właśnie w ten sposób. Niezależnie, czy prywatnie są moją koleżanką (rzadko), czy nie (bardzo często) - wyjaśniała.

- Porównywanie, że ktoś inny nie uzyskał świadczenia, bo moja koleżanka uzyskała, jest nieprawdą. To nie ma żadnego związku przyczynowo-skutkowego. (...) Pacjent to pacjent. Nieważne, czy to moja mama, koleżanka czy sąsiadka. Jeśli ktoś zgłasza mi problem zdrowotny, to pomagam, jak potrafię - zapewniała Nicole Sochacki-Wójcicka.

Lekarce jednak cała sprawa nie ujdzie bezkarnie. Rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Zbigniew Gaciong zwrócił się do władz spółki Uniwersyteckim Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka o wyjaśnienia dotyczące kroków, jakie zostaną podjęte w sprawie lek. Nicole Sochacki-Wójcickiej. UCZKiN przekazało, że powoła w tym celu zespół kontrolny.

Do internetowego zamieszania odniósł się również Narodowy Fundusz Zdrowia.

"Nie ma zgody na przyjmowanie koleżanek i rodziny poza kolejnością w ramach kontraktu z NFZ. W trybie pilnym żądamy wyjaśnień od Uniwersyteckiego Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM, gdzie przyjmuje Mama Ginekolog. Nie ma lepszych i gorszych pacjentów" - poinformował NFZ na Twitterze.


W Rejestrze Lekarzy Nicole Sochacki-Wójcicka w ogóle nie figuruje jako ginekolog. Sama influencerka przyznaje, że jest w trakcie specjalizacji.

Dwa lata temu ze łzami w oczach Nicole Sochacki-Wójcicka poinformowała opinię publiczną, że nie zdała egzaminu specjalistycznego (z zakresu ginekologii i położnictwa).

ja

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo