Polscy ratownicy z psem na gruzach w Besni, fot. Twitter/gen. Andrzej Bartkowiak
Polscy ratownicy z psem na gruzach w Besni, fot. Twitter/gen. Andrzej Bartkowiak

Turcja: Zmiana planów polskich strażaków. Psy są ranne, ale dalej szukają zasypanych ludzi

Redakcja Redakcja Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 10
Co najmniej do czwartku, 16 lutego, pozostaną w Turcji polscy strażacy. Grupa ratownicza HUSAR Poland - 76 strażaków i 8 wyszkolonych psów - od wtorku prowadzi w Turcji poszukiwania ludzi uwięzionych pod gruzami w mieście Besni, gdzie wskutek trzęsienia ziemi zawaliło się blisko 30 domów. Jak poinformował komendant główny Państwowej Straży Pożarnej gen. brygadier Andrzej Bartkowiak, psy ratownicze doznały kontuzji, ale "toczą walkę dalej".

Polscy strażacy zostaną w Turcji dłużej niż planowano

Działania polskiej grupy ratowniczej miały być prowadzone do poniedziałku, 13 lutego. Komendant główny PSP poinformował jednak, że strażacy zostaną w Turcji co najmniej do czwartku, 16 lutego. - Nadal są szanse na wydobycie żywych - podkreślił gen. Bartkowiak.

Decyzję o przedłużeniu akcji podjęto po konsultacji komendanta i dowódcy grupy HUSAR Poland brygadiera Grzegorza Borowca z ministrem spraw wewnętrznych i administracji Mariuszem Kamińskim oraz tureckimi władzami.

Psy są lekko ranne, ale pracują dalej

Generał Bartkowiak poinformował, że psy uczestniczące w akcji ratunkowej są kontuzjowane, ale mimo tego nadal szukają ludzi uwięzionych pod gruzami. "Nasi czworonożni ratownicy Nuka, Jerry, Jagger, Orion, Havana, Mela, Ruki, Rico mimo doznanych drobnych kontuzji w trakcie akcji, nie poddają się. Otoczeni troską, po zaopatrzeniu medycznym ze strony naszych lekarzy i w odpowiednim "obuwiu" toczą walkę dalej" - napisał komendant główny PSP.

Wczoraj polskiej ekipie udało się wydobyć dwunastą żywą osobę.  Polscy strażacy w Turcji próbują dotrzeć do kolejnej uwięzionej pod gruzami osoby, nie ma z nią kontaktu, ale obecność człowieka potwierdziły psy – powiedział w sobotę PAP Jakub Siczek - oficer łącznikowy polskiej grupy ratowniczej, prowadzącej działania po trzęsieniu ziemi

- Nie mamy z tą osobą kontaktu, ale wszystkie nasze psy potwierdzają, że pod gruzami znajduje się człowiek. Może to oznaczać, że osoba ta żyje, ale jest nieprzytomna - powiedział Siczek.

Jak dodał, polscy strażacy przed południem otrzymali informację o głosach, słyszanych spod gruzów. - Wysłaliśmy zespół do rozpoznania i działamy tam od kilku godzin - wyjaśnił.

Psy ratownicze - rasy

Psy ratownicze Państwowej Straży Pożarnej to najczęściej rasy z rodziny retrieverów. Labrador, golden retriever - to są te najczęściej spotykane. To też owczarek niemiecki, owczarek belgijski, ale mogą być i inne rasy, jak owczarek holenderski czy flat coated rertriever. - Wszystko tak naprawdę zależy od cech rasy, od charakteru psa, ale i od charakteru przewodnika, który będzie się opiekował zwierzęciem. Tak naprawdę praca przewodnika z psem 24 godziny na dobę - mówi w rozmowie z Polskim Radiem młodszy brygadier Maciej Garczyński, członek grupy USAR Poland, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej Komendy Miejskiej PSP w Wałbrzychu i zastępca dowódcy specjalistycznej grupy poszukiwawczo-ratowniczej Wałbrzych 1. 

Jak wyjaśnia, w psie najważniejszy jest jego węch. - Pies wybiera te zapachy, które go interesują. To cudowne narzędzie u psów powoduje, że tak świetnie pracują i nam pomagają. To narzędzie jest w różny sposób wykorzystywane w różnych służbach, inaczej będzie w policji, inaczej w wojsku, inaczej w służbie celnej i straży granicznej. Inaczej jest też w straży pożarnej, która wykorzystuje do czegoś innego narzędzie węchu psa. Można powiedzieć, że w inny sposób konfigurujemy to narzędzie u psa - mówi Garczyński.

Jak pies znajduje ludzi pod gruzami?

- Nie jesteśmy w stanie dać psu próbki zapachów ludzi, którzy są na przykład w gruzowisku. W Turcji budynki są cztero-, pięciopiętrowe i w takim budynku może być kilkadziesiąt osób. Nie sposób dać psu próbki zapachowej, więc psy są uczone, że mają wykrywać zapach ludzi żywych. To bardzo ważne - psy szkolimy do wykrywania zapachu ludzi żywych. Buduje się to na przestrzeni miesięcy i lat, kiedy psy pracują z wieloma osobami. To są osoby znajome dla psów, ale też te im obce. Pracujemy, żeby psy nauczyły się, że dany zapach jest zapachem człowieka żywego - tłumaczy strażak. 

Psy są szkolone w ten sposób, że szukają zaginionych ludzi, bo myślą, że znajdą przyjaciela do zabawy. - Pies, który jest bardzo chętny do współpracy i do zabawy z obcymi ludźmi, wpada właśnie w taki szał: "jest tam człowiek, to idę, muszę go wydobyć, bo za chwilę ten człowiek się ze mną pobawi, będzie superzabawa, po to ja to robię". Stąd ta euforia u psa - jak znajdzie człowieka, to wie, że go czeka supernagroda. Będzie dążył, żeby dostać tę nagrodę - opowiada Garczyński. Oczywiście tę nagrodę i zabawę zapewnia mu potem przewodnik.

Psy generalnie nie odczuwają tego, czy są na akcji, czy na ćwiczeniach. - W przypadku, jaki teraz mamy w Turcji, to działania wielodniowe, więc pies może odczuwać większe zmęczenie, natomiast niewiele się zmienia co do charakteru jego pracy - dodaje ratownik.

Tragiczny bilans trzęsienia ziemi w Turcji

Rzecznik KG PSP bryg. Karol Kierzkowski przekazał PAP, że na miejscu działać będzie ta sama grupa ratownicza, co obecnie. Na ten moment nie ma w planach wymiany strażaków ani towarzyszących im psów.

W Turcji liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi, które w poniedziałek nawiedziło turecko-syryjskie pograniczne, wzrosła do 21 043 - poinformował w sobotę turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan, który przebywał na terenach dotkniętych kataklizmem. Według agencji AFP w Syrii zginęły 3553 osoby.

ja

Czytaj także:


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka