Służby w lesie w okolicach miejscowości Zamość k. Bydgoszczy. Fot. PAP/Tytus Żmijewski
Służby w lesie w okolicach miejscowości Zamość k. Bydgoszczy. Fot. PAP/Tytus Żmijewski

Co się stało pod Bydgoszczą. Są nowe hipotezy

Redakcja Redakcja Bezpieczeństwo Narodowe Obserwuj temat Obserwuj notkę 15
Powstały pewne hipotezy, co się zdarzyło w Zamościu pod Bydgoszczą – powiedział w piątek dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski. „Panujemy nad tym, co się dzieje, i w porozumieniu z prokuraturą na pewno wyjaśnimy cała sytuację” - zapewnił.

Generał Piotrowski: Powstały pewne hipotezy

W czwartek MON poinformowało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego; podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Miejsce znaleziska badają policjanci, żandarmi i saperzy - informował resort. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła śledztwo.

Generał Piotrowski w piątek nawiązał do wydarzeń z połowy grudnia ub. r., gdy Rosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ataków powietrznych na Ukrainę, wskazał też na próby działań psychologicznych podejmowane przez Rosję. „Powstały pewne hipotezy, mamy pewne wątki, które można byłoby powiązać ze zdarzeniem w Zamościu pod Bydgoszczą” – powiedział w oświadczeniu dla mediów.

„Trwają intensywne dochodzenia, sprawdzenia, intensywny dialog między różnego rodzaju instytucjami” - dodał. Jak wskazał, chodzi o ustalenie, w jaki sposób sprzęt mógł się tam znaleźć i jakie jest jego pochodzenie.


"Sytuacja jest nacechowana dość dużym zagrożeniem"

„Chciałbym, żebyśmy mieli pełną jasność i świadomość, że sytuacja na terenie naszego kraju, a przede wszystkim w najbliższym sąsiedztwie, jest nacechowana dość dużym zagrożeniem, dość dużym ryzykiem” – mówił Piotrowski.

„Odczuwamy cały czas presję migracyjną, wiemy doskonale, że za naszą wschodnią granicą trwa wojna, więc ryzyko wszelkiego rodzaju prób manipulacji naszymi emocjami jest wielkie. Cały czas widzimy próby ze strony rosyjskiej - przy użyciu Białorusi - mówiąc kolokwialnie, podkręcania niezdrowej atmosfery i wpływania na nasze emocje, tego musimy być świadomi” - podkreślił generał.

Jak dodał, „dzięki temu, że dokładnie śledzimy to, co dzieje się w polskiej przestrzeni powietrznej, powstały pewne hipotezy i mamy pewne wątki, które można byłoby powiązać z tym zdarzeniem w Zamościu pod Bydgoszczą”.


"Panujemy nad tym, co się dzieje"

„Panujemy nad tym, co się dzieje, i w porozumieniu z prokuraturą na pewno wyjaśnimy cała sytuację” – zapewnił. Dodał, że sprawę badają prokuratura, żandarmeria i wojskowi specjaliści od działań domeny lądowej i powietrznej. Za istotne uznał, że do zdarzenia doszło w odosobnionym terenie, nie doszło do wybuchu, w przeciwieństwie do tego, co się zdarzyło w Przewodowie, nikt nie został zabity ani ranny.

Piotrowski podkreślił, że badane są „różne scenariusze”, są podstawy do twierdzenia, że „sytuacja jest stabilna i bardzo szybko znajdzie prawdziwe rozwiązanie”.

„Sytuacja wojny w Ukrainie dała dużo doświadczeń; spowodowała, że polskie siły zbrojne współdziałają z siłami amerykańskimi, brytyjskimi, niemieckimi i kanadyjskimi, zbudowały cały system dobrze funkcjonujących narzędzi ostrzegania, zarówno tego, co dzieje na granicy lądowej, jak i tego, co dzieje się w przestrzeni powietrznej. Mamy system radarów, mamy wypracowane procedury użycia lotnictwa taktycznego, mamy też - i cały czas je doskonalimy - procedury użycia śmigłowców poszukiwawczych, ratowniczych, naziemnych grup poszukiwania” - zaznaczył generał.


"Ścisła współpraca z sojusznikami"

„W jednej z takich sytuacji z 16 grudnia [incydent w Przewodowie miał miejsce 15 listopada - red.] poprzedniego roku doszliśmy do wniosku, że jest prawdopodobne, że znalezisko na ziemi można połączyć z tym, co działo się w przestrzeni powietrznej” – powiedział Piotrowski. Według niego, aby ocenić sytuację, wykorzystano „w ścisłym współdziałaniu z sojusznikami” polskie samoloty i śmigłowce.

Zapewnił, że „sytuacja była wówczas całkowicie pod kontrolą”. Szesnastego grudnia ub. r. Rosja przeprowadziła kolejny zmasowany atak rakietowy na Ukrainę. Celem była infrastruktura energetyczna. W całej Ukrainie doszło wówczas do przerw w zasilaniu.

KW

Służby w lesie w okolicach miejscowości Zamość k. Bydgoszczy. Fot. PAP/Tytus Żmijewski

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo