Krystian Lupa. Fot. PAP/Marcin Obara
Krystian Lupa. Fot. PAP/Marcin Obara

„Wyborcza” nie odpuszcza znanemu reżyserowi. Wstrząsające opowieści współpracowników

Redakcja Redakcja Teatr Obserwuj temat Obserwuj notkę 62
„Byli współpracownicy Krystiana Lupy zabierają głos” - pisze w piątek „Gazeta Wyborcza”. O artyście zrobiło się głośno gdy niedawno Festiwal w Awinionie ogłosił odwołanie spektaklu „Emigranci” („Les Émigrants”) polskiego dramaturga. Według pracowników teatru artysta zachowywał się skandalicznie. Teraz „Wyborcza” nagłośniła wyznania jego byłych współpracowników: „Obawialiśmy się, że w każdej chwili może wybuchnąć awantura. Czuliśmy się traktowani jak gówno”. Głośną sprawę skomentowała także Joanna Szczepkowska.

Afera w Szwajcarii. Krystian Lupa negatywnym bohaterem

Na trzy tygodnie przed rozpoczęciem, Festiwal w Awinionie ogłosił odwołanie spektaklu "Emigranci" ("Les Émigrants") polskiego dramaturga Krystiana Lupy. Był to jeden z najbardziej wyczekiwanych spektakli, a 79-letni polski reżyser był jedną z gwiazd festiwalu sztuki. Według pracowników teatru artysta zachowywał się skandalicznie, zbulwersowane francuskojęzyczne media głośno i długo komentowały sprawę.

W wywiadzie dla Le Monde Lupa mówił o „bardzo stresującym” zakończeniu prób po zarażeniu się Covid i utracie tygodnia pracy. Wspominał o „buncie” szwajcarskich ekip technicznych, co źle mu zrobiło psychicznie. „Wypadłem z torów. Wstydzę się tego” - powiedział Le Monde.


Krystian Lupa przygotowywał w La Comédie de Geneve spektakl według powieści W.G. Sebalda. Pokazy "Les Émigrants" miały odbyć się w pierwszej połowie czerwca. Przedstawienie miało pojechać na festiwal do Awinionu. Ale tak się nie stało.


Technicy z Teatru Powszechnego: Czuliśmy się traktowani jak g...o

W piątek „Gazeta Wyborcza” opublikowała artykuł „»Czuliśmy się upokarzani. Inni odwracali wzrok«. Byli współpracownicy Krystiana Lupy zabierają głos”. „Baliśmy się, że w każdej chwili może wybuchnąć awantura. Czuliśmy się traktowani jak g...o” - opowiadają na jego łamach ludzie, którzy pracowali z Krystianem Lupą. 

Arkadiusz Gruszczyński, autor tekstu, zaznacza: „Moi rozmówcy w większości chcą pozostać anonimowi, ponieważ część z nich nadal współpracuje z teatrami, które zapraszają Krystiana Lupę na swoje sceny”. 

Mowa o ludziach, którzy pracowali przy spektaklu „Capri. Wyspa uciekinierów” - blisko 6-godzinnym przedstawieniu, wyprodukowanym przez Teatr Powszechny w Warszawie: „to osoby, które zajmowały się szeroko pojętą techniką”.


Teatr Powszechny ma na sztandarach takie hasła jak tolerancja, równość, wspiera mniejszości, a jego dyrektorzy dużo mówią o pomocy najsłabszym. Kiedy jednak w naszym teatrze, z którym się mocno utożsamiałem, zaczął pracować Krystian Lupa, okazało się, że nikt nie broni prześladowanych pracowników


– mówi dziennikarzowi „Wyborczej” jeden z nich.


"Dyrektor nas zlekceważył"

Czego dotyczą zarzuty? Część z nich „tokowania” Lupy, czyli trwających długimi godzinami monologów i dywagacji dramaturga. Ten wątek pojawił się również gdy wybuchł skandal w Szwajcarii. Na tym jednak nie koniec: „Mieliśmy podejrzenia, że Krystian Lupa i Piotr Skiba, jego najbliższy współpracownik, nadużywali alkoholu zarówno podczas prób, jak i na spektaklach z pełną publicznością. Mówiliśmy o tym dyrekcji. Zero reakcji. Na wyjeździe do Łodzi jeden z kolegów poprosił o wezwanie policji, która zbadałaby ich alkomatem. Dyrektor nas zlekceważył”.

Dziennikarz „Wyborczej” podkreśla jednak, że zarzut dotyczący nadużywania alkoholu przez Lupę jest trudny do zweryfikowania, zarówno reżyser, jak i teatr temu zaprzeczają.


"Lupa i Skiba wyzywali od ch...w i s...synów"

Inny rozmówca „Wyborczej” mówi: „Już podczas normalnych spektakli, z pełną widownią, Krystian Lupa i Piotr Skiba krzyczeli na nas, wyzywali od ch...w i sk...synów, wydawali niezrozumiałe komendy”.

Dowód? Nagrania na telefonie: „Słychać na nim Piotra Skibę, który w dosadnych słowach obraża zespół realizatorski”. Na tym nie koniec: „Na innych nagraniach słychać karczemne awantury, krzyki Lupy”.


Zero szacunku, czuliśmy się jak g...o


- podkreśla kolejny rozmówca Gruszczyńskiego.

Ponadto realizatorzy musieli, wedle ich relacji, pracować często przez siedem dni w tygodniu, non stop przez cztery miesiące. 

Mateusz Węgrzyn, rzecznik Teatru Powszechnego tłumaczy jednak, że „w odniesieniu do metod pracy Krystiana Lupy – wpłynęła do dyrektora jedna oficjalna skarga”. Dotyczyła niezdrowej atmosfery w pracy.

– To kłamstwo. Cały czas informowaliśmy Pawła Łysaka i Pawła Sztarbowskiego, dyrektorów teatru, o tym, co dzieje się na próbach. Wielokrotnie byli świadkami wydarzeń, odbywały się spotkania i próby przekonania nas, że nic się nie dzieje i trzeba być twardym – odpowiadają rozmówcy „Gazety Wyborczej”.


"Mnożył wyskoki pod naszym adresem"

Okazuje się, że w październiku 2019 roku dwie komisje związkowe działające w teatrze skierowały do Łysaka pismo w sprawie „Capri”. Z pisma wynika, że bliski współpracownik Lupy, Piotr Skiba, pojawił się w teatrze pijany, w trakcie spektaklu obrażał akustyków, a jego zachowanie „odbija się źle na kondycji psychicznej zespołu teatru”. Skiba był też negatywnym bohaterem afery w Szwajcarii. Zdaniem szwajcarskich techników teatralnych: „przychodził pijany do pracy i mnożył wyskoki pod naszym adresem”.

"Lupa był niesamowicie nakręcony i agresywny"

Pod nazwiskiem wypowiada się w tekście były asystent Krystiana Lupy, Dawid Kot. Tak opisuje realia współpracy z Lupą:


Dosyć szybko odkryłem, że Lupa nie kontroluje swoich emocji, potrafił krzyczeć na mnie przez 15 minut, ponieważ zaproponowałem coś, co mu się nie spodobało. Użył wulgaryzmów, był niesamowicie nakręcony i agresywny.


Lupa i Skiba odpowiadają na zarzuty

Krystian Lupa w rozmowie z dziennikarzem „Wyborczej” powiedział, że nie ma „zwyczaju zwracać się do nikogo w sposób wulgarny”.


Nie posługuję się krzykiem jako metodą pracy, kłótnie również nie są żadną moją metodą, zdarza mi się pokłócić jak każdemu człowiekowi, który się z kimś o coś pokłóci


– zapewnił Lupa.

Również Piotr Skiba zaprzecza, że odnosi się bez szacunku do zespołu teatralnego. Zaprzecza również piciu alkoholu w pracy. Przyznaje jednak: „Był spektakl, podczas którego za kulisami puściły mi nerwy sprowokowane zlekceważeniem moich uwag. Owszem, zareagowałem agresywnie w obronie interesu swojego i przedstawienia. Może w związku z tym ktoś mógł poczuć się obrażony, za co następnego dnia przeprosiłem w obecności całego zespołu. Poza tym incydentem, z żadnym z działów nigdy nie miałem najmniejszych konfliktów, a raczej jestem pełen podziwu dla rzetelności, z jaką wykonują swoją pracę”.


Joanna Szczepkowska o Krystianie Lupie: "Utalentowany urokliwy potwór" 

Warto przypomnieć, że do skandalu w Szwajcarii odniosła się również Joanna Szczepkowska, która pracowała z Krystianem Lupą. W obszernym wpisie wyjaśniała, jak postrzega całe wydarzenie – jej głos jest zdecydowanie krytyczny wobec słynnego polskiego dramaturga.

„W związku z wydarzeniami związanymi z Krystianem Lupą, sprzeciwem zespołu teatru Comédie de Genève i w rezultacie odwołaniem spektaklu przed premierą, chcę wyrazić swoją solidarność z zespołem tego teatru. (…)

W związku z tym, że jestem autorką bezprecedensowego sprzeciwu wobec systemu pracy jaki stosuje Krystian Lupa, bywam ostatnio zagadywana o swój stosunek do wydarzeń w genewskim teatrze” - zaczęła swój wpis Joanna Szczepokowska. 

Swoją konfrontację z Lupą Szczepkowska podsumowała: „Utalentowany urokliwy potwór a może hochsztapler z jakich składa się historia , jakich od wieków i nienawidzimy i kochamy. Rzecz jednak w tym, że świat się zmienia. Przez te wszystkie lata spotykałam się z pytaniem – czy to co zrobiłaś coś dało? Odpowiadałam zawsze z tą samą pewnością- teraz nie, w przyszłości tak. Zawsze byłam pewna, że zgodnie ze zmieniającym się światem musi dojść do konfrontacji takich twórców jak Lupa ze społeczną świadomością, a co za tym idzie z buntem i niezgodą”.


KW

Źródło zdjęcia: Krystian Lupa. Fot. PAP/Marcin Obara

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura