(Paweł Kopeć nie żyje. Fot. Screen z Twittera)
(Paweł Kopeć nie żyje. Fot. Screen z Twittera)

Nie żyje polski himalaista. Oskarżenia padają na Włochów

Redakcja Redakcja Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 18
W trakcie zejścia ze szczytu ośmiotysięcznika Nanga Parbat zginął polski himalaista Paweł Kopeć. O szczegółach śmierci opowiedział więcej świadek zdarzenia, Litwin Saulius Damulevicius, w rozmowie z Explorersweb.com. Oskarża on włoskich himalaistów, którzy byli w drodze na szczyt, że nie udzielili oni pomocy. Włosi jednak zaprzeczają i mają inną wersję wydarzeń.

Śmierć Pawła Kopcia 

Paweł Kopeć był jednym z trzech Polaków, którzy na początku lipca zdobyli Nanga Parbat (obok Piotra Krzyżowskiego i Waldemara Kowalewskiego). Himalaiści szczyt zdobywali oddzielnie. Jednak podczas zejścia, powyżej 7300 m n.p.m., pojawiły się problemy. Zmęczenie i odwodnienie mocno osłabiły Pawła Kopcia, a rano, jak podaje serwis, nadeszła wiadomość, że Polak zmarł w obozie czwartym na wysokości 7 tys. m n.p.m. lub w jego pobliżu.

Paweł Kopeć miał już doświadczenia himalaistyczne – w 2018 roku brał udział w nieudanej wyprawie na Manaslu, ale rok później wspinaczka na tę górę zakończyła się sukcesem. W 2021 brał udział w wyprawie na Lhotse. Był członkiem Świętokrzyskiego Klubu Alpinistycznego, mieszkał w Kielcach. Był także taternikiem jaskiniowym oraz członkiem programu Polski Himalaizm Zimowy, należał również do kadry Polskiego Związku Alpinizmu.


Dramatyczna walka o życie 

Waldemar Kowalewski, który podczas zejścia dogonił Kopcia opisał, jak wyglądała sytuacja. "Po drodze ze szczytu holowałem Pawła, blisko 5 godzin na krótkim odcinku powyżej później założonej czwórki. Niestety, Pawłowi się nie udało i został na wieczne wspinanie" – pisał na Facebooku. 

"Wyborcza" zwraca uwagę, że himalaiści szli z pominięciem obozu 4. Zależało im na czasie i liczyli, że ktoś przetrze szlak. "Taka taktyka była stosunkowo rzadko stosowana, ale zdaje się, że dziś zyskuje na popularności nawet na bardzo obszernym ośmiotysięczniku, jakim jest Nanga Parbat. Drastycznie utrudniło zadanie Polakom to, że nie korzystali z dodatkowego tlenu, w odróżnieniu od licznych klientów firm trekkingowych. Droga z obozu 3 na szczyt i z powrotem bez dodatkowego tlenu (i bez pozostawienia gdzieś po drodze depozytu - zapasowej butli z tlenem) to wielkie wyzwanie i ryzyko" – czytamy. 

Oskarżenia pod adresem Włochów. Nie mają sobie nic do zarzucenia 

Litwin Saulius Damulevicius zdradził w rozmowie z Explorersweb.com, że przez bazę wezwał wspinaczy w obozie 3., żeby dostarczyli butle z tlenem do obozu 4. To samo zrobił również w obozie 3 wyczerpany ponad 24-godzinną wędrówką Piotr Krzyżowski, zaznaczając, że zapłaci za podrzucenie butli.

Prośby miał zostać jednak niewysłuchane. Włoch Marco Confortola miał zakazać wyjścia jednemu z pakistańskich przewodników, który wyraził taką chęć. 

Federico Bernardi, prowadzący facebookowy profil Montagna Magica, dotarł do Włochów, pod którymi padają oskarżenia o nieudzielenie pomocy Kopciowi oraz o pozostawienie poza namiotem ich tragarza.

Włosi twierdzą, że zaproponowali lekarstwo na chorobę wysokościową (Paweł Kopeć cierpiał na tę chorobę - red.), ale dowiedzieli się, że polski himalaista już je otrzymał, a butli z tlenem nie podali, ponieważ już jej nie mieli. Natomiast tłumacząc się dlaczego nie ruszyli z pomocą powiedzieli, że ubieranie trwa długo w jednym trzyosobowym namiocie na pięciu chłopa z plecakami i sprzętem, a oni szykowali się do wyjścia w górę.

Kiedy wyszedł ich tragarz Muhammed Hussain, który przygotował się jako pierwszy, wrócił z informacją, że Kopeć już zmarł.

MP

(Paweł Kopeć nie żyje. Fot. Screen z Twittera)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości