JohnLow JohnLow
196
BLOG

Skandaliczna sprawa sądowa - odc. 12 - HISTORIA PRAWDZIWA

JohnLow JohnLow Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

#Sądownictwo #przemoc #wymiarsprawiedliwosci

Następny odcinek (13)

Materiał opracowany na podstawie dowodów zgromadzonych w aktach sprawy oraz nagrań dokumentujących zdarzenia będące przedmiotem śledztwa i analizy procesowej na rozprawie sądowej.


Poprzednie odcinki:

Część 1 Część 2 Część 3 Część 4 Część 5 Część 6 Część 7 Część 8 Część 9 Część 10  Część 11

Ciąg dalszy:

Rodzina Bartka R. czekała na uniewinnienie, a usłyszała wyrok, który zwalił wszystkich z nóg. Nie znali jeszcze wówczas akt sprawy, ufali sędzi, adwokatowi. Wierzyli w wymiar sprawiedliwości, wierzyli w to, że sędziowie to uczciwi ludzie, którzy poszukują prawdy. Przede wszystkim prawdy. To zderzenie z rzeczywistością było bardzo bolesne. Bartek R. myślał o samobójstwie.

Rodzina wynajęła drugiego adwokata, aby zbadał akta i napisał apelację. Na jego wynagrodzenie składała się już cała rodzina bliższa i dalsza, ponieważ rodzice Bartka R. nie mieli już pieniędzy. Niezależnie od pracy drugiego adwokata, rodzina po uzyskaniu upoważnienia do wglądu do akt zaczęła sama badać akta. 

Miesiąc po ogłoszeniu wyroku, żona Bartka R. udzieliła wywiadu w dość popularnym programie. I właśnie ten wywiad dopiero uzmysłowił rodzinie, z jak poważnymi naruszeniami w procesie mamy do czynienia. Zrodziło się także pytanie, czy żona Bartka R. zachowuje się racjonalnie, żeby nie powiedzieć mocniej: normalnie. Otóż w wywiadzie tym opowiedziała dokładnie o tym jak to zsunęła się z balkonu uciekając przed bijącym ją metalową rurką mężem. Już pomijam tę rurkę, której nie było, ale miesiąc wcześniej, na ostatniej rozprawie sądowej, potwierdziła wersję prokuratury, że mąż ją wypchnął z balkonu i sędzia w wyniku tego skazała człowieka za próbę zabójstwa. A teraz opowiada na całą Polskę znów swoją wersję, że sama zsunęła się z balkonu. Jakieś rozdwojenie jaźni? Ponadto, na pytanie dziennikarza, jak teraz ocenia swój związek z Bartkiem R, odpowiedziała: "minęliśmy się". Czy tak się mówi o związku z przemocą ze szczególnym okrucieństwem??? 

Rodzina zaczęła pisać do instytucji wymiaru sprawiedliwości, do Ministerstwa Sprawiedliwości, do Prokuratury Krajowej, do Prokuratury Okręgowej, nawet do Prezydenta, wskazując na to, że człowiek zostaje skazany za próbę zabójstwa na 15 lat więzienia, a rzekoma ofiara opowiada na całą Polskę, że nie było żadnej próby zabójstwa, że sama wyszła z balkonu. Przecież to jest niemożliwe, aby tak bardzo różniła się wersja głównego uczestnika zdarzenia od wersji sądu. Oczywiście urzędnicy wymiaru sprawiedliwości sprawę zignorowali, odpisując, że można skorzystać z apelacji. 

Rodzina sama zaczęła badać akta, obu adwokatów przygotowywało apelacje. Pierwsze co rodzina odnalazła w aktach, to to, że sędzia sfałszowała zeznania świadka.  Na czym polegało to fałszerstwo? Oto opis tego fałszerstwa:

Świadek (koleżanka żony Bartka R) zeznała: że w przeddzień wypadku żona Bartka przyszła też do mnie, też jakoś wieczorem i była taka bardzo zamyślona. Coś wspomniała, że ta firma średnio idzie, że może ją zamkną. To była krótka wizyta. Mówiła, że musi dużo rozmyślać, trochę uciekała wzrokiem i poszła do domu. 

i dalej świadek zeznała: raz też przyszła do mnie pod wieczór i od razu na korytarzu zauważyłam, że ma podbite oko. To było niedługo przed urodzeniem tej drugiej dziewczynki. Zapytałam: „co się stało?” i żona Bartka przedstawiła mi piękną historię jak to ją zaatakowano na rogu ulicy ją napadnięto i wyrwano torebkę, uderzono. Oczywiście torebkę miała, bo nie dała sobie wyrwać. Nie pasowało mi to i tak to zostawiłyśmy.

Następnie świadek zeznała: potem był ten wypadek. Dowiedziałam się w formie smsa od żony Bartka. Był bardzo długi. Napisała, że nie była ze mną szczera, że bardzo mnie przeprasza, że wypadła z drugiego piętra, jest poobijana, ma rozdartą czaszkę i że jest w szpitalu, że stan jest chyba stabilny, i że dziecku nic się nie stało.

Co do rozmowy telefonicznej świadek zeznała: po pracy zadzwoniłam do żony Bartka, to mogła być godzina 16.00. Żona Bartka była wtedy bardzo rozmowna. Ja się trochę bałam zadzwonić, bo myślałam, że będzie płakać, że trochę inaczej to wszystko usłyszę. Ona mówiła, żebym się nie martwiła, że ona jest już teraz bezpieczna, że jest w szpitalu, że rodzice przyjadą czy już byli. Wtedy się zapytałam, czy mogę ją odwiedzić i chyba za jeden lub dwa dni byłam u niej z mamą. 

A jak sędzia przytoczyła te zeznania w uzasadnieniu wyroku? Można to przeczytać na 12 stronie uzasadnienia wyroku na dole: 

W okolicach godziny 23.00 żona KR udała się do swojej koleżanki, której nie podała jednak prawdziwej przyczyny tak późnej wizyty. Koleżanka zauważyła u KR podbite lewe oko. KR, nie chcąc ujawnić prawdy, powiedziała jej, że została zaczepiona przez mężczyznę, który chciał zabrać należącą do niej torebkę, a gdy szarpała się z napastnikiem, została uderzona w twarz. Już później, podczas pobytu w szpitalu, KR napisała sms-a, w którym przeprosiła koleżankę za to, że dzień wcześniej ją okłamała, a potem w trakcie rozmowy telefonicznej opisała koleżance, co zdarzyło się dnia poprzedniego, między innymi to, że została pobita przez męża.

Warto dodać, że świadek konsekwentnie tak zeznawała, zarówno na procesie, jak też w postępowaniu przygotowawczym. Więc świadek koleżanka żony Bartka R. widziała dzień przed wypadkiem żonę Bartka R. i wcale nie zeznała, jakoby widziała u niej jakiekolwiek obrażenia. Zeznała, że wizyta była krótka, a żona Bartka R. była zamyślona. Świadek zeznając o treściach sms i rozmowie telefonicznej nic nie mówi o tym, że żona Bartka R. ją poinformowała, że dzień wcześniej została pobita przez męża. Ponadto świadek zeznała, że pobitą żonę Bartka R. widziała niedługo przed urodzeniem tej drugiej dziewczynki, a to był czas, gdy Bartek R. już dawno był w areszcie, więc on nie mógł być w żadnym razie sprawcą tego pobicia. Dziwne, że na procesie nikt na to nie zwraca uwagi, a sędzia (lub prokurator) nie poszukuje winnego tego pobicia. Koniecznie trzeba zaznaczyć, że świadek wyraźnie oddziela te dwie wizyty, zeznając: [W przeddzień wypadku żony Bartka R. przyszła też do mnie] oraz [Raz też przyszła do mnie pod wieczór i od razu na korytarzu zauważyłam, że ma podbite oko. To było niedługo przed urodzeniem tej drugiej dziewczynki]. 

Porównując to, co zeznała świadek z tym, jak to przedstawiła w uzasadnieniu wyroku sędzia, nasuwa się tylko jeden wniosek: zeznanie świadka zostało w uzasadnieniu wyroku sfałszowane przez sędzię i stało się jednym z wielu nieprawdziwych elementów, na podstawie których sędzia budowała „stan faktyczny”. Warto dodać, że sędzia aż siedem razy (strony: 12, 25, 52, 60, 64, 78, 83) powoływała się w swoim uzasadnieniu wyroku na to sfałszowane przez siebie zeznanie świadka wykorzystując do wzmacniania oskarżeń i dyskredytowania obrony.

Rodzina przygotowała zawiadomienie do Prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez sędzię, poprzez sfałszowanie zeznań, przez co wprowadziła do sprawy nieprawdziwą okoliczność, którą bezpodstawnie obciążyła Bartka R. Zapewne wszyscy zgadują, że zawiadomienie zostało odrzucone. Zażalenie także. 

Jednak rodzina Bartka R. pracowała dalej nad aktami. Wciąż jeszcze było przed rozprawą apelacyjną. Swoje odkrycia z akt sukcesywnie przekazywała nowo zatrudnionemu adwokatowi. Kolejne naruszenie, jakie znalazła rodzina Bartka R. w aktach, było poświadczenie nieprawdy przez biegłego informatyka. Biegły w swej opinii napisał, że poddane przez niego badaniom nagrania, nie były możliwe do przesłuchania z uwagi na ich obszerność, ponieważ ich długość to 573,5 godziny. Podczas gdy po zliczeniu czasów nagrań okazało się, że ich całkowity czas to: 69h:19min:22sek, a nagrania można było przesłuchać w zupełnie rozsądnym czasie: 31h:13min:24sek, ponieważ nagrania były realizowane przez dwa urządzenia jednocześnie, więc się powtarzały. Jeśli dodać, że porównując treść nagrań z zeznaniami świadków, jakie składali na procesie, można zidentyfikować wiele rozbieżności między tym, co zeznali świadkowie, a tym co jest udokumentowane na nagraniach, co bezspornie wskazuje na to, że świadkowie żona Bartka R. oraz jej rodzice, składali podczas procesu fałszywe zeznania. Więc można przyjąć, że nagrania te były jednym z najważniejszych dowodów w sprawie i należałoby skierować pytanie do sędzi i prokurator dlaczego te nagrania nie zostały przesłuchane zgodnie z wnioskiem Bartka R? Pytanie to, jest ze wszech miar zasadne, a odpowiedź na nie – bardzo ważna.

Rodzina napisała kolejne zawiadomienie do prokuratury na biegłego informatyka o popełnieniu przestępstwa poprzez poświadczenie nieprawdy. I tutaj też pewnie wszyscy zgadną, że i to zawiadomienie zostało odrzucone, zażalenia zostało przyjęte, ale od października zeszłego roku, do dziś nic się nie zadziało w tym temacie.

Ale to nie wszystkie poważne naruszenia jakich dopuściła się sędzia wraz z prokurator. W odcinku 9, zostały opisane dowody niewinności Bartka R. co do próby zabójstwa. Te dowody są w aktach, ale próżno szukać w uzasadnieniu wyroku chociaż jednego słowa wzmianki na temat tego, że na balkonie nie było miejsca na fikołki przez poręcz balustrady, że puste kartony były nietknięte, więc Bartek R. nie mógł wypchnąć żony, że Bartek R. nie miał śladów DNA swojej żony na rękach. Aż trudno w to uwierzyć, ale sędzia ukryła te wszystkie dowody, nie wspominając o nich słowem w uzasadnieniu wyroku. Art. 424. KPK : Uzasadnienie wyroku § 1. Uzasadnienie powinno zawierać zwięzłe: 1) wskazanie, jakie fakty sąd uznał za udowodnione lub nieudowodnione, na jakich w tej mierze oparł się dowodach i dlaczego nie uznał dowodów przeciwnych; 

Sędzia pomijając w uzasadnieniu wyroku dowody, miała obowiązek zgodnie z prawem, wyjaśnić dlaczego nie uznała tych dowodów. Sędzia nie miała prawa przemilczeć żadnych dowodów. Jeśli dodać, że dowody które przemilczała (ukryła) sędzia, to dowody które świadczą bez najmniejszych wątpliwości, że nie było żadnej próby zabójstwa, to doprawdy brak słów na skomentowanie tego faktu. Sędzia oskarżenie o próbę zabójstwa oparła o zeznania świadków (robotników), które nie dość że były zupełnie niewiarygodne, to w konfrontacji z zebranymi dowodami, które jednoznacznie świadczyły o innym przebiegu zdarzenia, powinny być odrzucone.

Adwokat dołączył do swojej apelacji wszystko to, co rodzina znalazła w aktach, ale pomimo dobrej i rzetelnej apelacji, pomimo dobrej przemowy adwokata, Sąd Apelacyjny w całości uprawomocnił wyrok. Jutro opowiem o uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego. To także skandal. Ciekawostką jest to, że wymienione w tym odcinku naruszenia prawa, a wręcz przestępstwa popełnione przez sędzię, to jeszcze nie wszystko.   

CIĄG DALSZY

JohnLow
O mnie JohnLow

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo