Aktorzy od lewej: Piotr Machalica, Andrzej Grabowski, Dariusz Gnatowski.
Aktorzy od lewej: Piotr Machalica, Andrzej Grabowski, Dariusz Gnatowski.

Andrzej Grabowski z żalem o śmierci Gnatowskiego i Machalicy. "Oni mogliby żyć, gdyby..."

Redakcja Redakcja Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 60
Andrzej Grabowski w jednym z wywiadów wspomina Dariusza Gnatowskiego i Piotra Machalicę. Zmarli aktorzy chorowali na koronawirusa. Aktor twierdzi, że gdyby szczepienia były wcześniej, ocaliłyby ich życie.

"Gdyby były szczepienia już wtedy, oni by żyli"

W rozmowie z "Faktem" Andrzej Grabowski wspominał zmarłych w czasie pandemii koronawirusa kolegów. Aktor, który wciela się w rolę Ferdka Kipeskiego w "Świecie według Kiepskich", w ubiegłym roku pożegnał kolegę z planu - Dariusza Gnatowskiego, czyli serialowego Boczka, oraz Piotra Machalicę. 

- Gdy sobie przypomnę o Darku Gnatowskim, który zmarł w kwiecie wieku, miał 59 lat... To nie jest wiek do umierania. Piotrek Machalica, jeszcze młodszy... Gdyby były szczepienia już wtedy, oni by żyli. Szczepmy się! – apeluje aktor, którego obecnie można oglądać w roli Edwarda Gierka w serialu Playera "Pajęczyna".

Polecamy:

"Tam, gdzie jest dużo nieszczepionych jest naprawdę źle"

Specjalistka chorób zakaźnych z Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie dr Agnieszka Szarowska powiedziała, że w rejonach, w których szczepienia przeciw COVID-19 są na niskim poziomie, jest "naprawdę źle". Zwróciła uwagę, że lekarze ostrzegali, że w danym rejonie trzeba będzie zaszczepić 60-70 proc. osób, a tymczasem w niektórych powiatach wskaźnik szczepień wynosi niecałe 20 proc.

- Wirus znalazł te rejony, już tam się mnoży. Tam wiemy, że sytuacja jest bardzo trudna. Już brakuje miejsc w szpitalu, już karetki muszą jeździć po kilkaset kilometrów i chorych przewozić między szpitalami, żeby dla nich znaleźć miejsce, które będzie jedynym ratunkiem przy niewydolności oddechowej - wyjaśniła dr Szarowska.

W Warszawie jest "stabilnie źle"

Lekarz zaznaczyła, że w Warszawie jest "stabilnie, ale stabilnie źle" - cały czas wzrasta liczba zakażeń, jednak nie zaobserwowano problemów z przyjęciami pacjentów. - Tragedii takiej, jak mieliśmy przy trzeciej fali, jeszcze nie ma. Mówię "jeszcze" ze względu na to, że widzimy, że ta fala dopiero narasta, dopiero się rozpędza. Codziennie wzrost o 100 proc. zakażeń robi trochę przerażające wrażenie na nas, na lekarzach pracujących z COVID-em - powiedziała.

Specjalistka powiedziała, że w rejonach z wyższym wskaźnikiem szczepień nie będzie częstych hospitalizacji. - COVID będzie oczywiście się pojawiał, te zakażenia będą się pojawiały, bo szczepionka nie chroni przed zakażeniem, szczepionka chroni przed ciężkim przebiegiem i zgonem - dodała.

Różnica między zaszczepionymi a niezaszczepionymi

Dr Szarowska wyjaśniła, że osoby zakażone, które zostały zaszczepione, przechodzą to jak typowe przeziębienie. - Bóle mięśni, bóle stawów, czasami stan podgorączkowy, lekki kaszel. Wymagają czasami konsultacji lekarskiej, ale na pewno nie wymagają hospitalizacji - tłumaczyła.

- Osoby niezaszczepione, takie, które są całkowicie nieodporne na wirusa, przechodzą to zakażenie ciężko, tak, jak to widzieliśmy w poprzednich falach - podkreśliła lekarz.

Zauważyła, że na szczepienie nigdy nie jest za późno, jeśli jesteśmy zdrowi. - W każdej chwili - dzisiaj, jutro, pojutrze - to jest ten moment, kiedy można podjąć tę słuszną decyzję, iść do punktu szczepień i się zaszczepić ze względu na to, że nigdy nie wiemy, kiedy się z tym wirusem zetkniemy i kiedy wywoła u nas COVID. Im szybciej podejmiemy te decyzje, im szybciej się zaszczepimy - tym lepiej - powiedziała lekarz.

W Polsce w pełni zaszczepionych, czyli dwiema dawkami preparatów od firm Pfizer/BioNTech, Moderna i AstraZeneca lub jednodawkową szczepionką Johnson & Johnson, jest 19 830 320 osób.


Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości