Katastrofa Smoleńska i zaginiony rejestrator K3-63

Jutro kolejna miesięcznica niedozyskania wraku, nieustalenia prawdy i innych czczych obietnic prezesa PiS składanych z drabinki.

http://www.wcentrumuwagi.pl/polityka/80-miesiecznica-zaklinacz-wezy-

Pomniki są, prawdy nie ma. Sytuacja identyczna jak w czasach gdy Polska nazywała się PRL. A Kaczyński dalej balansuje na swojej drabince wmawiając naiwnym w co mają wierzyć.

I "rzucony na odcinek" (dla ludzi młodych, to taki ówczesny slang, nowomowa partyjnej propagandy) bloger Niegracz bije wszelkie rekordy aktywności tak, że nawet towarzysz Stachanow (radziecki przodownik pracy socjalistycznej) zdjął by z szacuneczkiem leninówkę (kaszkiet, nakrycie głowy).

Niestety, ale jakość nie idzie w parze z ilością. Do tego ostatnia notka Niegracza jest plagiatem. Był czas gdy zespół (parlamentarny) z zespołem macierewicza (jednostka chorobowa jeszcze nie opisana naukowo) strasznie się tym podniecał, póki nie wytłumaczono w sposób zrozumiały dla przeciętnie inteligentnego człowieka, że ma to marginalne znaczenie, bo rejestrator ten rejestruje w sposób bardzo prymitywny (skrobiąc rysikami po taśmie identycznej jak ta z kliszy małoobrazkowej, czy taśmy filmowej 35 mm) trzy parametry zapisywane i tak przez inne rejestratory w tym katastroficzny MSRP i równolegle polski QAR.

Jest rejestratorem eksploatacyjnym. Jego jedyną zaletą jest to, że na każdym, nawet najbardziej zacofanym lotnisku ZSRR szło odczytać jego zapis przy pomocy linijki i szkła powiększającego. Głównie chodziło o to by stwierdzić, czy pilot nie przyziemił zbyt twardo istruktura samolotu mogła zostać uszkodzona. To był jego podstawowy sens istnienia.

Rejestrator ten znajduje się w centropłacie, w miejscu gdzie doszło do przełamania tego elementu. Rejestrator ten jako taki nie jest w żaden sposób opancerzony. Jedynym trwałym elementem jest metalowa, pomarańczowa, kaseta do której zwijana jest taśma. Nieco tylko większa od znanej starszym pokoleniom kasety z filmem małoobrazkowym.

Kasteta ta nie zapwenia cienia ochrony przed ogniem. Więc gdyby Rosjanie chcieli coś mataczyć, to polali by ją paliwem lotniczym i po prostu sfajczyli. A tak pewnie leży dalej w smoleńskim błocie, bo nikt nie wpadł na pomysł by tak mało znaczącego rejestratora specjalnie szukać i że ktoś wpadnie na pomysł zrobić z tego kanwę dziesiątków teorii spiskowych.

A tutaj p. Lipiec opowiada o tym rejestratorze