Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus
5219
BLOG

Dlaczego Frasyniuk zaatakował polskich żołnierzy? W tym szaleństwie jest metoda!

Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 65

Dlaczego Frasyniuk zaatakował polskich żołnierzy? Po pierwsze dlatego, że wiedział, że może to bezkarnie zrobić. Po drugie dlatego, że takie mu wyznaczono zadanie.

Odnośnie "po pierwsze" sprawa jest tak oczywista, że nie ma sensu nad nią się zatrzymywać. Każdy "normalny" obywatel gdyby zelżył policjanta, podał mu fałszywe dane osobowe, w arogancki sposób odpowiadał, że "ma w dupie prawo", utrudniał mu prowadzenie czynności służbowych i naruszył jego nietykalność, to za całokształt tych działań trafiłby na dłuższy czas za kratki lub przynajmniej musiał zapłacić bardzo wysoką karę grzywny. Ale nie Frasyniuk. Jeden z "niezawisłych sędziów wolności" potraktował tę sprawę jako dobrą okazję do ataku na rząd, więc zamiast skazać przestępczy czyn Frasyniuka wygłosił panegiryk na temat jego postępowania i cnót wszelakich. Więc dlaczego Frasyniuk miałby się obawiać, że i tym razem tak nie będzie? Tyle w temacie. 

Natomiast odnośnie "po drugie" sprawa jest bardziej skomplikowana. Gdyby przyjąć założenie, że powiązanemu z opozycją Frasyniukowi zależy na tym, aby PiS przegrał demokratyczne wybory, to jego wypowiedź trzeba by było zakwalifikować jako "ewidentny samobój", a nawet "samozaoranie". Jednak gdyby to założenie było prawdziwe, to o ile do skandalicznej wypowiedzi w ogóle by doszło, pewnie by już "centrala" wysłała do Frasyniuka SMS w stylu: "Władek, co ty kur... odpie...?!?! Pokajaj się szybko, przeproś za nieprecyzyjne wyrażenie, udaj głupa i nie rób nam sabotażu". Jednak nic takiego się nie stało. Także politycy opozycji (z wyjątkiem dwóch: Arkadiusza Myrchy i Bogusława Sonika) nie odcięli się zdecydowanie i jednoznacznie od skandalicznej wypowiedzi - nawet były szef MON nie potępił jej bez żadnego "ale" tylko bajerował, że Frasyniuk miał prawo mieć pretensję do "pojedynczych żołnierzy, którzy zachowują się źle lub otrzymali złe rozkazy" ale niechcący wyraził to w taki sposób, że dotknął tysięcy żołnierzy nie mających ze sprawą nic wspólnego i oczywiście w każdym zdaniu (jak to mają w zwyczaju politycy PO) atakował rząd, PiS, Kaczyńskiego, jakby to ich dotyczyły pytania, a nie skandalicznych słów Frasyniuka. Czyli Siemoniak, aby się nie podkładać zrobił to, co na logikę propagandyści powinni polecić Frasyniukowi. Ale przypomnę, że ta logika obowiązywałaby przy założeniu, że PO chce wygrać demokratyczne wybory.

Niestety to założenie jest błędne. Kolejne wypowiedzi Frasyniuka i jego żony jednoznacznie wskazują na to, że PO Total(itar)na oPOzycja nie chce wygrać demokratycznych wyborów. Ona chce tej jesieni obalić demokratyczny rząd zupełnie niedemokratycznymi metodami. Zjawienie się Tuska i retoryka jego wypowiedzi wskazuje na to, że będą to próbowali robić już tej jesieni lub zimy.

W tym kontekście nazywanie "watahą psów" i "śmieciami" polskich żołnierzy broniących granic ojczyzny przed prowokacją Łukaszenki, oraz dalsze porównywanie ich do "zielonych ludzików" Putina, prowokacyjne zachęcanie, aby się "ujawnili" jeśli poczuli się obrażeni ma głęboki sens - jego celem jest zastraszenie wszystkich sił mundurowych, że jeśli przy najbliższych protestach nie przejdą na stronę agresywnie protestujących, to sami zostaną totalnie zaatakowani wraz z ujawnianiem personaliów, narażaniem rodzin itp... - nawet jeśli będą zaliczać się do tak szanowanej grupy jak zawodowi żołnierze Wojska Polskiego ("terytorialsi" są poniżani od samego początku). Jest tom więc szantaż w najbardziej dosłownym znaczeniu. 

Ktoś mógłby zadać sobie pytanie: ale dlaczego opozycji tak na tym zależy - przecież obóz Zjednoczonej Prawicy już się sypie i wygranie z nim wyborów wydaje się czystą formalnością - sondaże są bezlitosne. Odpowiem na to pytanie w sposób wymagający i zmuszający do myślenia. 

Proszę przejrzeć moje notki na blogach "Ojciec 1500 plus" i "Peacemaker". Kiedy ostatni raz pochwaliłem PiS lub obóz Zjednoczonej Prawicy za jakiś pomysł programowy? To było wiosną 2019 roku ("piątka Kaczyńskiego" - moim zdaniem bardzo pozytywny program na wybory do Parlamentu Europejskiego). A kiedy ostatni raz pochwaliłem PiS za doraźne działania? To było wczesną wiosną 2020 - chwaliłem prof. Łukasza Szumowskiego za strategię walki z I falą koronawirusa (Polska była wtedy wśród europejskich i światowych liderów powstrzymywania pandemii) i Jadwigę Emilewicz za szybko wdrażane i konsultowane z przedsiębiorcami (w wielu sprawach mam inne poglądy niż przewodniczący ZPP Cezary Kaźmierczak, ale z pewnych powodów Go cenię i czytam jego wypowiedzi... tę informację mam właśnie od Niego) "tarcze antykryzysowe". Propozycję szybkiego, skokowego podnoszenia płacy minimalnej przyjąłem z mieszanymi uczuciami i jak się później okazało obydwie moje obawy się potwierdziły - zamiast podnosić pensję minimalną należało już wtedy zainwestować w nękaną brakami kadrowymi i sprzętowymi służbę zdrowia zaś sam pomysł podniesienia płac miał być sposobem na wyprzedzenie ekologicznych fanaberii UE drastycznie podnoszących koszty życia. A później bywało jeszcze gorzej. Jako wierny wyborca PiS krytykowałem wyborczą partyzantkę i komunikacyjny chaos przy próbie przeprowadzenia "wyborów kopertowych". Zarówno na "piątce dla zwierząt" jak i na zerwaniu "kompromisu aborcyjnego" nie zostawiłem suchej nitki (o Kaczyńskim napisałem m.in.: "obawiam się, że znów wrócił rzucający się ze skrajności w skrajność polityczny fajtłapa z okolic roku 2010, który przez jeden miesiąc twarzą PiS robił Kluzik-Rostkowską, by z dnia na dzień zmienić ją na Antoniego Macierewicza"), na temat wepchnięcia do Trybunału Konstytucyjnego Stanisława Piotrowicza i Krystyny Pawłowicz wypowiedziałem się jeszcze ostrzej (pierwsze zdanie artykułu mówi wszystko: "Pomysły kandydatów do TK są tak tragiczne, że aż szkoda komentować."). Najostrzej zrąbałem rząd PiS za odejście od strategii Szumowskiego zaś pod koniec ubiegłego roku te i inne grzechy obozu rządzącego zebrałem w jednym artykule.

"Polski ład" jest pierwszą od ponad dwóch lat propozycją programową PiS (i pierwszym od roku posunięciem PiS) którą mam ochotę pochwalić. Przede wszystkim za odejście od patologicznej, postbalcerowiczowskiej, regresywnej skali podatkowej. W drugiej kolejności za dofinansowanie służby zdrowia (czyli to, co moim zdaniem powinno się pojawić w programie wyborczym jesienią 2019, ale niestety nie pojawiło się). No i wreszcie za ułatwienie dochodzenia do własnego mieszkania (które nie musi być koniecznie kawalerką - w "Polskim ładzie" może to być także niewielki domek). Oczywiście program wymaga dopracowania, ale zapowiada się ciekawie. Jednak największym znakiem zapytania jest czy uda się go wprowadzić w życie, bo tu się zemścił kolejny błąd ekipy PiS z ostatniego roku czyli próba przejęcia "Porozumienia" rękami Adama Bielana (a dokładniej to zemścił się sam lider "Porozumienia" Jarosław Gowin... sabotując działania PiS właśnie wtedy, gdy po dwóch latach błądzenia zaczęły one nabierać kształtu podobnego do działań PiS w latach, gdy miał ponad 40-procentowe poparcie. 

I właśnie w momencie, kiedy PiS przedstawia potencjalnym wyborcom pierwszą dobrą propozycję programową od dwóch lat, nagle i niespodziewanie (zwłaszcza, że wcześniej było kilka odwołanych zapowiedzi powrotu) wraca Donald Tusk i w swoje inauguracyjne przemówienie wkłada takie treści, że gdyby je umieścić jako napisy pod filmem z przemówienia Adolfa Hitlera, to tym razem widzowie nie pękaliby ze śmiechu (jak to miało miejsce przy licznych przeróbkach filmu "Upadek") tylko struchleliby ze strachu (proponuję zsynchronizować napisy tak, aby słowa "Jak to słyszę, dostaję furii." wypadły w momencie, kiedy Hitler swoim zwyczajem podgrzewa emocje pod koniec przemówienia i zaczyna gwałtownie gestykulować - efekt porażający). 

Tak. W PO wiedzą, że jeśli obecnemu rządowi uda się wprowadzić "Polski ład" w życie, to ten zagubiony, niby już chylący się ku upadkowi PiS może nagle odzyskać siły i znaczną część poparcia, a wtedy o wygraniu z nim PO będzie mogła sobie pomarzyć. Dlatego stawia wszystko na jedną kartę - siłowe obalenie rządu pod koniec tego roku za pomocą "ulicy" i "zagranicy". Wszystkie zachowania o tym świadczą - od kolejnych wystąpień Tuska poprzez seans nienawiści na tym czymś, co TVN zrobił z festiwalu w Sopocie (kiedyś to była impreza muzyczna na skalę międzynarodową) aż po szantaż jaki właśnie Frasyniuk skierował w stronę wojska i wszystkich pozostałych służb mundurowych. Jeśli to im się uda, to niech Bóg ma nas w swojej opiece. Wszystkich nas - bez względu na poglądy. 

Post Scriptum

1. Zapomniałem napisać w artykule, że słowa prowadzącego wywiad z Frasyniukiem Grzegorza Kajdanowicza aby żołnierze „zdjęli maski i się wylegitymowali” także potwierdzają moją tezę z artykułu, ze tu chodzi o zastraszenie wszystkich służb mundurowych: "albo w momencie zamachu przejdziecie na naszą stronę albo będziemy nękać was i wasze rodziny publikując wasze dane niczym na >>Listach hańby<< nazistowskiego szmatławca >>Der Sturmer<<".

2. W narrację Frasyniuka wpisuje się Europoseł PO Janusz Lewandowski wypowiedzią: "PiS zabrudził polski mundur, gdy wysłał wojsko, by osłaniało nieludzką ekshumację ofiar smoleńskich, wbrew woli rodziny. Teraz znowu, gdy zamaskowana straż blokuje akcję humanitarną. Oczyścić polski mundur z PiS-u". Wypowiedź budzi oczywiste skojarzenia z jednej strony ze "strącaniem pisowskiej szarańczy" a z drugiej... patrz ostatni akapit Post Scriptum (o pułkowniku Mazgule). 

3. Zaraz po publikacji artykułu Klaudia Jachira jeszcze lepiej "dołożyła do pieca"... Napisała:

"Polacy tak samo pomagają uchodźcom, jak kiedyś Żydom w czasie wojny" 

To potwierdza moją tezę z poprzedniego artykułu, że opozycję zabolało kilka sukcesów rządu: wprowadzenie ustawy ograniczającej roszczenia lobby żydowskiego bez odwetu ze strony USA, sprawna ewakuacja Polaków i współpracowników z Afganistanu, zatrzymanie na granicy imigrantów dostarczonych przez Łukaszenkę. Jedynym sposobem na to, aby część wyborców nie dostrzegła tych sukcesów jest ciągłe sianie fermentu i mieszanie im w głowach. Stąd ten spektakl na granicy. 

Nawiasem mówiąc politycy Total(itar)nej oPOzycji to śmierdzący tchórze i kłamcy obrażający resztki inteligencji swych wyborców. Jak już Frasyniuk porównał żołnierzy do sfory psów (kłamiąc o "otoczeniu" grupki imigrantów, choć żołnierze tylko ustawili się w linii prostej na granicy) to niech teraz nie ściemnia, że pogranicznicy w ten sposób używają psów, jak już określił żołnierzy słowem "śmieci" to niech nie kłamie, że oni traktują imigrantów jak śmieci. Jak już Jachira zasugerowała, że Polacy wcale nie pomagali Żydom w czasie wojny, bo teraz też imigrantom nie pomagają - na granicę w celu "pomocy" wybrali się wyłącznie politycy (dokładnie pięciu błaznów: Szczerba, Joński i Jachira a PO-KO oraz Gabriela Morawska-Stanecka i Maciej Konieczny z Lewicy), tabun dziennikarzy TVN-u jeden prawnik z "nadzwyczajnej kasty" i kilku "pożytecznych idiotów" z fundacji "Ocalenie", to niech nie ściemnia, że "Byli Polacy, którzy pomagali i byli tacy, którzy donosili na ukrywających się Żydów." Akurat jeśli chodzi o Żydów, to pomoc im nieśli głównie głęboko wierzący "ciemnogrodzianie" tacy jak moja Babcia, a "Europejczycy" identyfikujący się z "kulturą" i "prawem" przyniesionym tu z zachodu donosili na tychże "ciemnogrodzian" do Niemców, którym sporadycznie zdarzało się zachować bardziej po ludzku niż tymże "polskim Europejczykom" i właśnie dzięki temu rzadkiemu przejawowi ludzkich uczuć żołnierzy Wermachtu przeżyła Babcia, Mama, żyję ja i cała moja bliższa i dalsza rodzina. Symbolicznie można powiedzieć, że niemieccy przodkowie Angeli Merkel uratowali nas przed polską protoplastką Klaudii Jachiry. 

Swoją drogą trochę współczuję wyborcom PO, bo tak cyniczne rzucanie aż tak prymitywnych kłamstw powinno być dla nich obraźliwe. Ale sami sobie są winni - skoro nie buntowali się gdy pułkownik Adam Mazguła - PRL-owski oficer przysięgający przyjaźń ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich pochwalał Stan Wojenny i wzywał do zbrojnego obalenia demokratycznego rządu w imię "obrony honoru munduru", to ich idole wiedzą, że poddani przełkną każde kłamstwo, każdą zniewagę i dalej będą im posłuszni. Na pocieszenie dostaną kolejny tekst o "prokuratorze Stanu Wojennego" lub nawet o "towarzyszu Obajtku" (słyszałem na własne uszy... w rzeczywistości Daniel Obajtek urodził się w 1976 roku, więc gdy PZPR się rozwiązywała miał 14 lat, a "były solidarnoiściowiec" który nazwał go "towarzyszem" sam w roku 2019 głosował na "Europejczyka" Marka Belkę, który w w PZPR był od 1973 do rozwiązania... wcześniej w ZSMP).

Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię". Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych. Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka