Stefan Szczepłek / źródło: Facebook
Stefan Szczepłek / źródło: Facebook

Stefan Szczepłek kończy karierę dziennikarską. "50 lat to dobry moment, by powiedzieć stop

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 16
Stefan Szczepłek ogłosił za pośrednictwem mediów społecznościowych zakończenie swojej dziennikarskiej kariery. — Pięćdziesiąt lat to dobry moment, żeby powiedzieć: dziękuję, wystarczy — napisał. We wtorek 74-letni dziennikarz obchodził 50-lecie swojej pracy.

Kim jest Stefan Szczepłek?

Stefan Szczepłek pracował m.in. w "Rzeczpospolitej", "Piłce Nożnej", "Życiu Warszawy" czy "Telewizji Polskiej". Jest również autorem wielu książek na temat piłki nożnej, takich jak "Deyna, Legia i tamte czasy”, "Warszawa idzie na mecz" czy "Mecze polskich spraw". Tytuły te cieszyły się sporą popularnością wśród czytelników.


Stefan Szczepłek kończy karierę

— 30 maja 1973 roku ukazał się mój pierwszy tekst, podpisany imieniem i nazwiskiem. Nosił frapujący tytuł „Juventus, drużyna Fiata”, a zamieścił go dziennik „Sztandar Młodych”, jako zapowiedź finału rozgrywek o Puchar Mistrzów Juventus - Ajax — zaczął swój wpis.

Wskazał, że od tamtej pory liczy sobie staż dziennikarskiej pracy.

— Pięćdziesiąt lat to dobry moment, żeby powiedzieć: dziękuję, wystarczy — wyznał Stefan Szczepłek.

Dziennikarz przyznał, że w trakcie jego dziennikarskiej kariery spełniło się "większość jego dziecięcych i młodzieńczych marzeń".

— Obejrzałem tysiące meczów na prawie „całym” świecie, byłem na siedmiu mundialach, mistrzostwach Europy, Afryki, kilkudziesięciu finałach najważniejszych rozgrywek pucharowych. Byłem świadkiem historycznych zdarzeń, z golami Diego Maradony na Estadio Azteca włącznie — pisze Szczepłek.


Szczepłek docenia ludzi, z którymi współpracował

— Dzięki dziennikarstwu i piłce zobaczyłem najciekawsze miejsca i poznałem setki ludzi — napisał dziennikarz. Przyznał również, że podczas swojej pracy trafiał na "kompetentnych i przyzwoitych szefów".

— Miałem szczęście, że na ogół trafiałem na kompetentnych i przyzwoitych szefów. Mimo że pracowałem w dwóch ustrojach nikt mi nigdy nie mówił co i jak mam pisać — podkreślił. — Ale, być może największą wartością jest to, że ci, o których pisałem wczoraj i pół wieku temu chcą jeszcze ze mną rozmawiać. Mam dzięki temu znajomych w całej Polsce — napisał Stefan Szczepłek na Facebooku. Stwierdził również, że gdyby zaczynał swoją karierę dziś, prawdopodobnie byłoby to dużo trudniejsze.

— Gdybym dziś zaczynał pracę dziennikarską, nie doczekałbym żadnego jubileuszu. Szybko by mnie wyrzucono, bo wiedza, jaką sam zdobywałem jest w internecie, nie potrafiłbym znaleźć żadnej sensacji ani - tym bardziej - jej wymyślić — wyznał dziennikarz.

Co dalej?

— Praca była moim hobby, więc nie da się jej tak nagle zakończyć. Ale znacznie ograniczyć - jak najbardziej — zdradził tajemniczo Szczepłek. 

— Dziękuję wszystkim, którzy mnie czytali, słuchali lub oglądali. Było bardzo miło. Życzę każdemu, żeby robił to, co lubi. Mnie się udało — podsumował.

RB

(na zdjęciu: Stefan Szczepłek / źródło: Facebook)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura