JohnLow JohnLow
186
BLOG

Skandaliczna sprawa sądowa - odc. 15 - HISTORIA PRAWDZIWA

JohnLow JohnLow Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

#Sądownictwo #przemoc #wymiarsprawiedliwosci

Następny odcinek (16)

Materiał opracowany na podstawie dowodów zgromadzonych w aktach sprawy oraz nagrań dokumentujących zdarzenia będące przedmiotem śledztwa i analizy procesowej na rozprawie sądowej.

Poprzednie odcinki:  

Część 1 Część 2 Część 3 Część 4 Część 5 Część 6 Część 7 Część 8 Część 9 Część 10 Część 11 Część 12 Część 13  Część 14 

Ciąg dalszy:

Zadziwiające jest to, że sędzia swoimi działaniami sama wskazała, że wcale nie wierzy żonie BR. Nie wierzy w jej opowieść o powodach, jakie ją podobno zmusiły do ucieczki przez balkon przed tym strasznym mężem. Mężem, który podobno ją bił metalową rurką, która istniała tylko w zeznaniach żony BR. Nikt tej rurki nigdy nie widział, pomimo tego, że pan MR (ojciec żony BR), intensywnie jej poszukiwał, ale o tym już było wcześniej, w odcinku drugim.

Gdyby sędzia wierzyła żonie BR, że faktycznie uciekała przez balkon przed mężem, to by pozostawiła jej zeznania tak, jak ona zeznała. Można przyjąć, że sędzia miała wiele wątpliwości co do tego, co opowiadała żona BR, więc wykreowała zupełnie inną sytuację, niż faktycznie miała miejsce. Sędzia ukryła (zataiła) dowody na to, że żona BR sama wyszła z balkonu, a prokurator postarała się o to, aby robotnicy zeznali, że widzieli ręce, które wypchnęły żonę BR z balkonu. Oto co zeznał jeden z robotników:

Na pytanie obrońcy oskarżonego: czy w trakcie tych oględzin pan już miał dość i odpowiadał na odczepnego? 

Świadek: miałem już dość, ale nie odpowiadałem na odczepnego, tylko miałem mętlik w głowie, jak już to zdarzenie przebiegało. Sam pan mecenas słyszał, jak pani prokurator zadawała pytania.

Na pytanie obrońcy oskarżonego: jak pani prokurator zadawała pytania? 

Świadek: nie chciałbym tego mówić, bo nie jestem od wytykania błędów. 

Na pytanie obrońcy oskarżonego: jak pan to odbierał? 

Świadek: żeby odpowiadać tak, ja to odczuwałem, żebym odpowiadał tak, żeby było tak jak pani prokurator chce i ja już miałem tego dość.

No i już był grunt do tego, aby nikt nie miał wątpliwości, że nie było żadnego irracjonalnego wyjścia przez balkon, tylko okrutne wypchnięcie - próba zabójstwa. 

Pozostała jeszcze kwestia zeznań żony BR, w których wciąż powtarzała, że sama wyszła z balkonu. Sędzia wiedziała, że żona BR jest łatwa do manipulowania i cynicznie to wykorzystała, do własnych celów. Założyła, że jeśli żonie BR się wmówi, że została wypchnięta przez męża, to ona potulnie się z tym zgodzi. I tak też się stało. Sędzia posłużyła się do tego biegłą psycholog, która napisała tak naciąganą opinię, że aż żenującą. Oto fragment opinii biegłej psycholog, którą przywołała w uzasadnieniu wyroku sędzia:

Zgodnie z opinią psychologiczną, żona BR jest osobą sprawną intelektualnie, posiada ponadprzeciętny poziom inteligencji. Możliwości intelektualne i poznawcze umożliwiają opiniowanej dokonywanie, przechowywanie i odtwarzanie spostrzeżeń. Żona BR nie przejawia skłonności do kłamstwa, fantazjowania, zniekształcania rzeczywistości czy uzupełniania luk pamięciowych fałszywymi zmyśleniami. Złożone przez świadka zeznania spełniają kryteria wiarygodności. 

I dalej, w uzasadnieniu wyroku sędzia powołuje się na opinię tej biegłej psycholog:

Sąd wziął pod uwagę opinię biegłej psycholog MS. Biegła wskazała, iż żonę BR łączyła bardzo silna więź emocjonalna ze sprawcą przemocy. Wskazany przez biegłą mechanizm współuzależnienia rzutował na ogromne przywiązanie do męża, żona BR kochała go, był on dla niej bardzo ważny, dążyła do utrzymania związku i małżeństwa. Wówczas, gdy BR przekroczył pewnego rodzaju granicę, przeszedł od przemocy fizycznej do wypchnięcia swojej żony przez balkon, co skutkować mogło nawet śmiercią, w ocenie biegłej prawdopodobnym jest, że żona BR zastosowała mechanizm obronny, nie pozwalający przyjąć do świadomości, że osoba, która była dla niej tak ważna, dopuściła się wobec niej takiego czynu. Skutkować to mogło zaprzeczeniem i wyparciem z pamięci tej okoliczności, co uzasadniałoby prezentowaną przez pokrzywdzoną wersję zdarzeń. W ocenie Sądu opinia biegłej we wskazanym zakresie jest wiarygodna. 

 A oto jak żona BR opowiedziała o tym, jak sama zsunęła się z balkonu:  

Co do zdarzenia z dnia wczorajszego: wybiegłam na balkon szybko, starając się otworzyć drzwi balkonowe tak, by mąż nie usłyszał. Zrzuciłam z balkonu, tzn. z jego parapetu doniczkę z wrzosem, która wpadła na balkon, jego podłogę. Doniczka stała na wolnym miejscu parapetu, tam, gdzie nie wisiał baner. Nogą zaparłam się o stolik, który stał na balkonie i przerzuciłam obie nogi na  drugą stronę balustrady. Szybko się obróciłam tyłem do trawnika i się szybko zsunęłam. Potem tylko poczułam uderzenie w głowę.  Mąż był chyba cały czas w drugim pokoju. Nie widziałam go. Nie  było takiej sytuacji, aby mąż był razem ze mną na balkonie w jakimkolwiek momencie. (…) Nie wiem czy ktoś mnie widział, jak się zsuwałam z balkonu. Córka tego nie widziała, tak jak i nie widziała jak mąż mnie bije. Mąż w żaden sposób nie pomógł mi zsunąć się z balkonu. 

Więc Pani biegła psycholog z jednej strony twierdzi, że żona BR nie uzupełnia luk pamięciowych fałszywymi zmyśleniami, a z drugiej strony twierdzi, że żona BR wyparła z pamięci fakt wypchnięcia jej przez BR. Jak w takim razie rozumieć dokładny opis tego, jak żona BR przedstawiła opuszczanie przez nią balkonu? Czy relację tę należy potraktować jako wiarygodną, gdyż wynikającą z braku skłonności „do kłamstwa, fantazjowania, zniekształcania rzeczywistości czy uzupełniania luk pamięciowych fałszywymi zmyśleniami”, czy może jednak faktycznie wyparła z pamięci fakt wypchnięcia jej przez męża, a relacja o wychodzeniu z balkonu, to fantazja i wypełnianie zmyśleniami luk pamięciowych? Jakby na to nie patrzeć, to w opinii mamy tu ewidentną sprzeczność. Świadkowi nie można raz wierzyć, a raz można wierzyć. Opinia biegłej jest sprzeczna wewnętrznie i naprawdę trudno jej przypisać status rzeczowego dowodu i racjonalnej opinii. Nie mówiąc już o tym, że biegła stawiając hipotezę o wyparciu z pamięci jakiegoś zdarzenia, powinna wskazać na jakieś uzasadnienie naukowe, czy inne literaturowe poparcie tej tezy (na to również wskazuje skarga kasacyjna). Sędzia wspierając się tą sprzeczną wewnętrznie i niczym nie popartą opinią biegłej, odrzuciła w części zeznania żony BR o jej samodzielnym wyjściu z balkonu. Co ważne, zeznania żony BR o tym, że sama wyszła z balkonu są w pełni spójne z przywołanymi wcześniej dowodami niewinności BR co do oskarżenia go o próbę zabójstwa (odcinek 9).

Jeśli dodać do tego, że zarówno ojciec żony BR, jak jej siostra zeznawali, że żona BR przygotowywała się do odejścia od męża, to jak się ma do tego twierdzenie biegłej w opinii, że żona BR kochała go, był on dla niej bardzo ważny, dążyła do utrzymania związku i małżeństwa.. Przecież to jest nieprawda. I jeśli nawet bieglej umknęły zeznania ojca i siostry żony BR, to przecież sędzia powinna je znać i nie powinna się powoływać na treści, które były niespójne z innymi dowodami. 

Powiem tak: po zbadaniu akt tej sprawy zupełnie runęło moje zaufanie do wymiaru sprawiedliwości, który sprawiedliwość ma tylko w nazwie. Ale dodatkowo zastanawiam się, jaka jest rola biegłych w sprawie. Wydawać by się mogło, że powinni dostarczać ważnej wiedzy z dziedzin, które są potrzebne do sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy, ale w tym procesie większość biegłych była po to, aby dostarczać sędzi "dowodów", aby sędzia mogła forsować swoją wersję "stanu faktycznego". W tym odcinku mamy jeden przykład "rzetelnej" opinii biegłej, wcześniej był przykład biegłego informatyka, który poświadczył nieprawdę i przyczynił się do tego, że najważniejszy dowód w sprawie został wyeliminowany (odcinek 12). Ale mamy też biegłą medycyny sądowej, która zaopiniowała, że uraz oka prawego żony BR z obdukcji po wypadku 2 czerwca, na pewno powstał wcześniej, niż 2 czerwca, czym sugerowała, że BR pobił też swoją żonę wcześniej. Ale to ma się nijak do zeznań świadka, koleżanki żony BR, która zeznała, że widziała żonę BR wieczorem, dzień przed wypadkiem i nie zeznała, aby widziała u niej jakiekoliwek urazy. Dopiero sędzia fałszując zeznania tego świadka, uspójniła opinię tej biegłej ze sfałszowanym przez siebie zeznaniem świadka, wprowadzając do sprawy nieprawdziwe zdarzenie pobicia. Opisane to było w odcinku 12

Warto jeszcze zwrócić uwagę na jeden szczegół. Żona BR zeznając zaraz po zdarzeniu z 2 czerwca, opowiadając o tym jak wychodziła z balkonu, powiedziała, że córka tego nie widziała, tak jak i nie widziała jak mąż mnie bije. Jednocześnie zeznała także, że jest krótkowzroczna i że 2 czerwca, gdy mąż ją bił, to zabrał jej okulary. Bez okularów ona słabo widziała (plamy), więc rodzi się pytanie: skąd żona BR wiedziała, że córka nie widziała jak mąż ją bił? skąd miała tę pewność? I tak jak nikt nigdy nie zapytał jej, gdy zeznała, że 2 czerwca miała telefon w torebce, dlaczego nie skorzystała z niego, by wezwać pomoc, tak nikt nigdy nie zapytał jej, skąd jest taka pewna, że córka nie widziała, jak mąż ją bije? Mała miała wówczas 4,5 roku, więc mogła już rzeczowo opowiedzieć co działo się w domu tego dnia. Może dlatego żona BR zeznała, że córka nie widziała jak mąż ją bił, bo nie było żadnego pobicia? 

CIĄG DALSZY 

JohnLow
O mnie JohnLow

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo