Obejrzałam kampanię społeczną do piosenki "I'm only human". Profesjonalnie wykonana treść przekazu adresowana jest do grupy, której współczucie dla ofiar wojny na Wschodzie jest chyba na wyczerpaniu i wymaga podtrzymania. Ludzkie sylwetki - którym udzielono głosu do melodii znanego utworu - są plastyczne i przemawiają sugestywnie. Nie jest to przekaz, z którym się zgadzam, bo nie jest propokojowy. Chodzi w nim o utrwalenie negatywnego wizerunku Rosjan i zmobilizowanie opinii publicznej, żeby ludzie z Polski i szeroko pojętego Zachodu sponsorowali za cenę własnego bezpieczeństwa bezcelowy wysiłek militarny przeciwko wrogom Ameryki.
Wojny, które leżą w interesie Izraela albo hegemonicznego panowania Ameryki są dobre. Na umowne postrzeganie złych/dobrych wojen wskazuje zachowanie przemysłu filmowego, który w jednej chwili zmienił się z gołąbka pokoju w orędownika karania na polu bitwy. Antywojenny format fabularny w latach napaści na Irak konwertował w koszmarną swoją odwrotność. Wojny na Bliskim wchodzie stały się cywilizacyjną misją, w której bez żadnych oporów wzięliśmy jako Polska udział.
Dlaczego opór wobec hegemonii Waszyngtonu jest moralnie miażdżony (choćby i na swojej ziemi walczono o własną godność i wolność) a sojusznicy Ameryki nie są krytykowani, choćby robili złe rzeczy? Dlaczego jedne wojny są dobre a milczy się o przemocy pustoszącej ogromne przestrzenie geograficzne i przemilcza się śmierć cywilów w liczbach pozostawiających Ukrainę daleko w tyle?
Namawianie Europy do wysiłku wojennego jest nieszczere, a wziąwszy pod uwagę manipulację materiałem dowodowym o broni chemicznej w Iraku lub gwałconych niemowlętach n Ukrainie opiera się na kłamstwie. Czy ktokolwiek wyraziłby zgodę na udział w przedstawieniu, którego przedmiotem jest manipulacja wiadomością polityczną Europy?
Komentarze